Ludność żydowska Warszawy patrzy z trwogą na wznoszące się wokół jej dzielnicy mury

16 listopada przypada kolejna, 83 rocznica zamknięcia bram getta warszawskiego. Wydarzenie to zakończyło trwający kilka miesięcy proces tworzenia tzw. dzielnicy żydowskiej w tym mieście. Proces, któremu towarzyszyły rozbudowane działania nazistowskiej propagandy ukazujące, że jest to nie tylko potrzebne, ale i jedyne racjonalne wyjście mające na celu ochronę pozostałych mieszkańców Warszawy.

Wyodrębnić, odizolować, odgrodzić

Po zakończeniu kampanii wrześniowej Niemcy przystąpili do podziału zajętych ziem polskich i tworzenia tam swojej administracji. W październiku 1939 r. z centralnej części podbitych terenów utworzono Generalne Gubernatorstwo, część ziem zachodnich II RP została włączona do Trzeciej Rzeszy, a tereny wschodnie znalazły się pod okupację Związku Sowieckiego. Działaniom tym towarzyszyło stopniowe wprowadzanie nowego prawodawstwa. W kolejnych tygodniach ogłaszano rozporządzenia ingerujące w niemal wszystkie sfery życia. W istotny sposób regulowały one i coraz bardziej zmieniały sytuację ludności żydowskiej. Akty prawne dotyczyły finansów oraz możliwości korzystania z posiadanego majątku; przymusu pracy, możliwości przemieszczania się, wpływały na kwestie kultu, czy też zakazywały dostępu do szkolnictwa. Szczególnie stygmatyzujący był nakaz oznakowania Żydów i prowadzonych przez nich zakładów lub sklepów gwiazdą Dawida. Z czasem, od prawnego wyodrębnienia, wyróżnienia ze społeczności nieżydowskiej poprzez nakaz noszenia opasek, Niemcy przystąpili do fizycznego oddzielania Żydów od pozostałych mieszkańców miast, miasteczek i wsi.

Pierwsze getto na ziemiach okupowanej Polski utworzono w październiku 1939 r. w Piotrkowie Trybunalskim. Kolejne powstawały m.in. w dystrykcie radomskim do końca roku. Zapoczątkowany wówczas i kontynuowany w kolejnych miesiącach okupacji proces gettoizacji uzasadniano m.in. koniecznością odseparowania Żydów od pozostałych mieszkańców. Nazistowska propagand przedstawiała ich jako nosicieli wszy, bakterii, tyfusu plamistego oraz innych chorób, a izolowanie, jako formę ochrony ludności nieżydowskiej. W wielu miejscach teren tzw. dzielnic mieszkaniowych dla Żydów oznaczano tablicą informacyjną z napisem „Obszar zagrożony tyfusem” w języku polskim i niemieckim. Przekazem tym atakowano dorosłych, dzieci oraz młodzież, licząc na wzbudzenie i pogłębienie negatywnych emocji wobec Żydów. Stosując zabiegi propagandowe, wyjaśniano też konieczność noszenia przez Żydów opasek, jako wyraz troski o Polaków, którzy dzięki temu mogli uniknąć kontaktu z nimi. Z czasem proces ten nasilał się. Wykorzystując prasę, plakaty, ulotki, wystawy stałe i objazdowe, audycje emitowane przez głośniki i filmy propagandowe Niemcy tworzyli, bazując na stereotypach zakorzenionych od wieków, negatywny obraz społeczności żydowskiej. Klasycznym przykładem był plakat z napisem „Żydzi-wszy-tyfus plamisty”, na którym porównywano ich do robactwa i oskarżano o roznoszenie chorób. Wiszące na ścianach domów, płotach i słupach ogłoszeniowych, miały ten przekaz wzmacniać i utrwalać.

Separowanie Żydów, zamykanie ich w gettach, a przez to ich nieobecność na ulicach sprawiały, że w pewnym sensie stawali się oni „niewidzialni” dla pozostałych mieszkańców miejscowości. Ograniczanie i późniejszy zakaz kontaktów między gettem a tzw. aryjską stroną, pogłębiały ten proces. Izolowana ludność żydowska miała z kolei poczucie osamotnienia, opuszczenia, pozostawienia samym sobie. Odtąd ich życie ograniczało się do kilku ulic, niewielkiej i ciasnej przestrzeni tzw. dzielnicy mieszkaniowej. W większości miejscowości granice gett wyznaczały drewniane parkany, zasieki z drutu kolczastego albo wytyczały je konkretne ulice. Tylko w kilku miastach, wybudowano mur, by szczelniej ich odgrodzić. Najbardziej znanym przykładem jest getto i oddzielająca go ceglana budowla w Warszawie.

Rosnące mury

Tworzenie getta w okupowanej stolicy było procesem. Niemcy planowali zorganizować w Warszawie tzw. dzielnicę mieszkaniową dla Żydów już jesienią 1939 r., uzasadniając to względami sanitarnymi i obawą przed szerzącym się tyfusem. I choć plan ten nie został wprowadzony w życie, wśród społeczności żydowskiej pogłoski na ten temat szybko się rozchodziły. Zimą na przełomie 1939 i 1940 r. w Warszawie pojawiały się kolejne informacje o nowych datach tworzenia getta oraz potencjalnych jego lokalizacjach. Jedną z nich była prawobrzeżna dzielnica miasta Praga ‒ wspominał o tym w dzienniku Adam Czerniaków, przewodniczący Judenratu. Już wtedy na części ulic stawiano płoty i zapory. Niektóre z nich w przyszłości miały stanowić granice dzielnicy dla Żydów. W połowie stycznia 1940 r. do Warszawy przybył Waldemar Schön, któremu powierzono zadanie utworzenia getta w tym mieście. W tym celu w Urzędzie Szefa Dystryktu powołano Wydział Przesiedleń, Schön stanął na jego czele. Pomysł, by tworzyć dzielnicę dla Żydów na Pradze został odrzucony. Przeniesienie tak dużej grupy ludności trudniącej się handlem i rzemiosłem na prawy brzeg Wisły negatywnie wpłynęłoby na funkcjonowanie miasta.

W marcu 1940 r. Niemcy utworzyli w tzw. północnej dzielnicy Warszawy Seuchensperrgebiet, czyli obszar zagrożony tyfusem. Wkrótce zaczęto oddzielać wyznaczony obszar od reszty miasta. Pod datą 18 marca 1940 r., w dzienniku, pisał o tym Czerniaków: „żądanie, aby Gmina odrutowała getto, wbiła pale etc. oraz pilnowała tego potem”. Warszawski Judenrat otrzymał też oficjalne polecenie by zapłacić za mur. Kiedy rozpoczęto budowę, nie było jeszcze do końca jasne, czy i kiedy powstanie getto. Ludwik Landau we wspomnieniach pisał o nastrojach i obawach, jakie wśród żydowskich mieszkańców Warszawy wzbudziły te działania: „ludność żydowska Warszawy patrzy z trwogą na wznoszące się wokół jej dzielnicy mury. […] Popularnie w Warszawie mówi się o tych murach jako o zapowiedzi ghetta; bardziej prawdopodobne wydają się pogłoski o dzieleniu miasta na części dla ułatwienia nadzoru policyjnego”.

Prace budowlane ukończono kilka tygodni później, w pierwszej połowie czerwca 1940 r. W niektórych miejscach trzy metrowej wysokości mur został wzmocniony drutem kolczastym i pokryty warstwą odłamków szkła. Konstrukcja nie była ciągła, miejscami granice getta tworzyły ściany istniejących już budynków lub murów przeciwpożarowych, drewniane parkany, a nawet fragmenty płotów lub zasieki z drutu kolczastego. Jak pisał Chaim Kapłan: „Mury te przegrodziły najruchliwsze dotychczas ulice”, co wymusiło znaczące zmiany w organizacji ruchu. Znacząco wpłynęło to na życie warszawiaków.Od tego czasu Niemcy wielokrotnie zmieniali granice najpierw tzw. obszaru zagrożenia tyfusem, a później getta warszawskiego. Także po zamknięciu jego bram, co doprowadziło to do jego podziału na tzw. „małe getto” – pomiędzy ulicami Sienną i Chłodną oraz „duże getto” pomiędzy Chłodną a Stawkami.

Przymusowe przeprowadzki

12 października 1940 r. przez megafony uliczne ogłoszono zarządzenie gubernatora dystryktu warszawskiego Ludwiga Fischera z 2 października „O Powstaniu Żydowskiej Dzielnicy Mieszkaniowej”. Emanuel Ringelblum, kronikarz warszawskiego getta, zanotował o tym wydarzeniu: „Dziś, w sobotę 12 października, było strasznie. Zapowiedziano przez megafon podział miasta na trzy części: niemiecką, obejmującą Śródmieście wraz z Nowym Światem, polską i żydowską. Do końca października wszyscy – oprócz Niemców – muszą się przeprowadzić bez mebli. W naszej kamienicy rozpacz. Właścicielka domu mieszka już od 37 lat w tym mieszkaniu, które winna opuścić bez sprzętów”.

Nastąpił czas masowych przesiedleń ludności. Teren przyszłego getta musiało opuścić ok. 113 tys. Polaków, a sprowadzić się niemal 138 tys. Żydów zamieszkałych w różnych częściach miasta. Ulice i chodniki miasta zapełniły się wózkami bagażowymi, furmankami, wózkami dziecięcymi, na których przewożono część dobytku. Drobne rzeczy przenoszono w torbach, tobołkach i pakunkach, w rękach i na plecach. Część rzeczy starano się sprzedać lub przechować u znajomych po tzw. aryjskiej stronie.

Termin zakończenia przymusowych przesiedleń sukcesywnie przesuwano. Do ostatnich dni korygowano też granice getta. Zmuszało to ludność do nieustannej koncentracji i sprawdzania, czy przydzielone im lokale wciąż znajdują się na wyznaczonym terenie. Wyłączanie poszczególnych części ulic lub pojedynczych kamienic oznaczało kolejną przeprowadzkę. Ringelblum notował: „Dziś, 23 października, znów podawano przez megafon, że wyłączono [z getta] Waliców i Ceglaną […]. Ludzie potracili głowy, nie wiadomo, gdzie się przeprowadzić. Żadna ulica nie jest pewna, wszędzie bowiem istnieje coś, co może narazić tę ulicę na niebezpieczeństwo”. W kolejnym dniu okazało się, że wspomniane lokalizacje wracały do getta. Ringelblum wspominał o ekstremalnych przypadkach, kiedy przez to ludzie zmieniali mieszkanie kilkukrotnie: „Ciągłe podrygi: raz w tę, raz w tamtą stronę, i nikt nie wie, kiedy się to wszystko skończy. […] Opowiadano mi o pewnym [Żydzie], który siedem razy przeprowadzał się z powodu zmieniania granic getta. Inny zaś cztery razy: wysiedlony z Hożej, Freta, Grzybowskiej 68 i stamtąd po raz czwarty”.

Zamknięcie bram getta kończyło ten etap. Za murami znalazło się ponad 400 tys. Żydów, a z czasem liczebność getta rosła. 16 listopada w 1940 r. przypadał w sobotę ‒ szabat, najważniejsze święto wyznawców judaizmu. Warszawskim Żydom przyszło celebrować je w zupełnie nowej rzeczywistości. Odtąd wszelkie próby opuszczenia getta bez przepustki były karane (od bicia przez areszt, aż po karę śmierci w późniejszym okresie). „Położyliśmy się spać w żydowskiej dzielnicy, a następnego ranka obudziliśmy się w zamkniętym getcie żydowskim – getcie w całym tego słowa znaczeniu” ‒ pisał Chaim Kapłan. Zamkniecie bram getta warszawskiego w listopadzie 1940 r. stało się początkiem zagłady uwięzionych za murami Żydów. Ci, którzy uniknęli śmierci z powodu chorób i głodu, zostali zamordowani w komorach gazowych obozu zagłady w Treblince. Przetrwali nieliczni.