Gutta Sternbuch – wspomnienia z zaginionego świata

Żyła 95 lat. W 2005 roku opublikowała w Nowym Yorku swoje wspomnienia noszące tytuł  “Gutta: Wspomnienia z zaginionego świata”.

Jej rodzinnym miastem była Warszawa, gdzie przyszła na świat 22 stycznia 1917 roku. Pochodziła z zamożnej rodziny żydowskiej. Jej dziadek, reb Berel Gefen, przeprowadził się z rodzinnego Białegostoku do stolicy. Od pokoleń handlowali skórą, a Warszawa była ważnym ośrodkiem przemysłu garbarskiego.

Dziadek Berel kupował skóry od Rosjan. Wytwarzał również podeszwy do butów. Z żoną Malką miał gromadkę dzieci. Najstarsza była Sara, matka Gutty. Była uzdolniona intelektualnie i pobierała prywatne lekcje. Talent do nauki oddziedziczyła jej jedyna córka, bohaterka naszej opowieści. Sara poślubila Jeszue Eisenzweiga, z którym miała Guttę i młodszego syna Jankiela. Mieszkali przy ulicy Franciszkańskiej w Warszawie.

Bardzo ważny dla całej rodziny był język jidisz, którym wszyscy krewni posługiwali się w życiu codziennym. Bardzo uroczyście obchodzili szabas. Dziadek Gutty nawet płacił okolicznym żydowskim sklepikarzom, żeby nie musieli otwierać swoich sklepów w to święto.

Gutta w wieku 6 lat zaczęła chodzić do publicznej szkoły, gdzie raz w tygodniu miała zajęcia z religii żydowskiej. W siódmej klasie rodzice przenieśli ją do warszawskiej szkoły żeńskiej Bais Yaakov. Naukę kontynuowała później w religijnym gimnazjum dla dziewcząt. Chavatzelet był znany z bardzo wysokiego poziomu naukowego. Uczennice codziennie przez godzinę studiowały Torę. Gutta bardzo wyróżniała się wśrod nich swoim intelektem i charakterem. Była bardzo chłonna intelektualnie, chodziła na spotkania zarówno syjonistów jaki i komunistów, „dla stymulacji intelektualnej i zagorzałej dyskusji”.

Siedemnastoletnia Gutta uczyła popołudniami religii i kultury żydowskiej dzieci z ubogich  rodzin. Był to bardzo intensywny  okres w jej życiu, ponieważ chodziła w tym czasie do gimnazjum i bardzo intensywnie przygotowywała się do matury. Samo zdanie tego egzaminu było rzadkie u żydowskich dziewcząt, bo automatycznie obniżało ich szanse na rynku matrymonialnym. Takie obawy mieli także dziadek i ojciec Gutty, którzy zakazali jej przystąpienia do tego egzaminu.

Gutta się jednak zbuntowała i zdała egzamin dojrzałości z wysoką lokatą. Potem wyjechała do Krakowa, gdzie przez półtora roku uczyła się w seminarium Bais Yaakov. Była tam pod silnym wpływem nauczycielki Hanki Grossfield oraz rabina Jehudy Lejba Orleana. Dzięki temu ostatniemu bardzo pogłębiła się jej znajomość kultury jidisz. Po zakończeniu nauki w seminarium, w ramach praktyk nauczycielskich, przez pół roku uczyła w żeńskiej szkole elementarnej w miasteczku Stopnica pod Krakowem.

Ale ambitna dziewczyna chciała się kształcić dalej. W 1937 roku wróciła do rodzinnej Warszawy. Podjęła studia na Uniwersytecie Warszawskim. Przeszkodą były jednak antysemityzm i “getto ławkowe”. Gutta udzielała się w Instytucie Studiów Żydowskich.

W 1939 roku Gutta ukończyła studia magisterskie, marzyła o doktoracie.W wakacje, dzięki swojej przyjaciółce, poznała żydowskiego biznesmena Eli Sternbucha mieszkającego na stałe w Szwajcarii. Ale jej plany edukacyjne jak i prywatne przerwał wybuch II wojny światowej. Na samym jej początku na tyfus plamisty zmarł  brat Jankiel. Zimą 1941 roku ojciec Gutty trafił do obozu zagłady w Bełżcu. Sama Gutta nielegalnie otworzyła w getcie warszawskim szkołę dla dziewcząt Bais Yaakov, w której uczyła i była dyrektorką. Pracowała również jako dziennikarka, pisząc teksty do “Żydowskiej Gazety”. Latem 1941 zaczęła pracować w sierocińcu kierowanym przez Janusza Korczaka. Zbierała materiały do swojego doktoratu. Postanowiła napisać go o stanie psychicznym dzieci przebywających w getcie warszawskim.

Zakochany Eli Sternbuch przysyłał ze Szwajcarii paczki żywnościowe, które były bezcenną pomocą. W jednej z nich znalazł się jeszcze większy skarb – paragwajski paszport. Drugi taki dokument dostała jej matka. W połowie lipca 1942 roku dwustu właścicieli tych paszportów zostało wezwanych na Pawiak, gdzie zostali uwięzieni. Stłoczeni na małej powierzchni cierpieli głód i inne niewygody. Wielu z nich  zostało wtedy zamordowanych przez Niemców. Półroczne uwięzienie Gutty i jej matki skończyło się 18 stycznia 1943 roku. Nocą zostały z większą grupą odwiezione do pociągu, który zawiózł ich do obozu internowania Vittel we Francji. Mieli tam zostać wymienieni na niemieckich więźniów. Gutta z matką zamieszkały w wygodnym hotelu “Providence”. Były tam dobrze traktowane przez niemieckich strażników. Czerwony Krzyż dostarczał jedzenie, ubrania i lekarstwa. W Vittel uwięziono około trzech tysięcy internowanych. Nie wszyscy byli pochodzenia żydowskiego. Sporą grupę stanowili angielscy, francuscy i amerykańscy jeńcy wojenni. Gutta podczas internowania uczyła kultury hebrajskiej i jidysz żydowskie dzieci. Miała też kontakt listowny z ukochanym Elim, który poprosił o jej rękę.

Ale sytuacja Gutty i jej matki pogorszyła się w grudniu 1943 roku, kiedy Paragwaj i inne kraje Ameryki Południowej odmówiły honorowania paszportów internowanych. Nie pomogła też próba interwencji przez szwajcarskie i angielskie organizacje żydowskie. Internowani zostali skierowani do Hotel Beau Site, który został otoczony drutem kolczastym. Obowiązywała ich też godzina policyjna. Rano 19 kwietnia 1944 roku wkroczyli do pokoju Gutty i jej matki SS-mani i zapowiedzieli ich deportacje do obozu w Treblince. Ukryły się wtedy w piwnicy. Udało im się uniknąć  transportu. Ale Gutta w stanie skrajnego przerażenia pomyliła butelki z płynami. Zamiast wody napiła się płynu do czyszczenia. Cudem przeżyła, ale przez wiele dni była nieprzytomna. Na szczęście znalazła się z matką w szpitalu. Był on jednak regularnie sprawdzany przez Niemców, którzy osoby, które wyzdrowiały, natychmiast deportowali do obozów zagłady. Potem Gutta z matką przez wiele tygodni ukrywały się, ciągle zmieniając miejsca swoich noclegów.

Po zakończeniu II wojny światowej narzeczony Eli Sternbuch pracował dla Czerwonego Krzyża. We Francji łączył żydowskie rodziny, które wcześniej rozdzieliła wojna. Było też wiele sierot żydowskich, które trzeba było otoczyć troskliwą opieką. Odnaleźli się z Guttą po latach wojennej rozłąki w  miejscowości Aix-les-Bains. Ona pomagała narzeczonemu w jego pracy dla Czerwonego Krzyża.

W 1944 roku Gutta wzięła z Elim ślub. Zamieszkali w Szwajcarii, gdzie w swoim domu otworzyli schronisko dla żydowskich uchodźców. W kolejnych latach prowadzili żydowską szkołę dla chłopców. Byli szczęśliwym małżeństwem, które doczekało się aż sześciorga dzieci. Resztę życia spędzili w Zurichu. Guta zmarła 30 sierpnia 2012 roku w Nowym Yorku.

Agata Olenderek, Julia Michalska

Polskie Żydówki przez wieki żyły na pograniczu dwóch światów, w żadnym jednak nie będąc pełnoprawnymi obywatelkami. Na gruncie tradycji żydowskiej obowiązywał je szereg nieraz rygorystycznych nakazów regulujących wszystkie, również te najbardziej intymne sfery życia, przy jednoczesnym ograniczeniu dostępu do edukacji. Polskie środowisko postrzegało je ambiwalentnie, czego dowód stanowić może opowieść o królu Kazimierzu i Esterce – nierzadko były one orientalizowane i seksualizowane przez pryzmat swojej odrębności kulturowej. A jednak pełniły rolę łączniczek między światem polskim i żydowskim. Częściej niż mężczyźni nawiązywały kontakty z polskimi sąsiadami – głównie na drodze handlu lub innych aktywności związanych z życiem gospodarczym – i wykazywały się lepszą znajomością języka polskiego, również w czasach Zagłady. Partycypowały w rozmaitych obszarach życia społecznego – szkolnictwie, nauce czy sztuce, wnosząc istotny komponent do polskiego dziedzictwa kulturowego.

Dwukrotnie zapomniane i ocenzurowane – jako kobiety i Żydówki, jako element podwójnie obcy, jako ostateczny Inny w imaginarium zdominowanej przez mężczyzn polskiej kultury.

Muzeum Getta Warszawskiego pragnie pomóc je przypomnieć – wydobyć z zapomnienia sylwetki znaczących dla kultury polskich Żydówek oraz ich historie. Prezentujemy nowy cykl felietonów poświęcony polskim Żydówkom – kobietom sztuki, kina i literatury; pisarkom, tłumaczkom, aktorkom i wszystkim tym, które współtworzyły polską kulturę.