Patrz i nie zapomnij

Niech to będzie również czas na wyleczenie amnezji o historii Romów w Europie, którzy byli celem ludobójstwa – „Zapomniany Holokaust”. Dzisiaj zamieniamy nasz ból w moc. Mówimy Nigdy Więcej! Nigdy więcej dla antysemityzmu. Nigdy więcej dla walki z Cyganami. Nigdy więcej rasizmu, faszyzmu i białego nacjonalizmu – tutaj w Europie, Ameryce i na całym świecie.
– Wielebny Jesse L. Jackson Sr, Dikh He Na Bister, Kraków 2019.

78. rocznica Zagłady Romów i Sinti w KL Auschwitz-Birkenau (2 sierpnia 2022 r.)

Dikh He Na Bister

W dniach 29 lipca–3 sierpnia 2022 r. odbyła się kolejna edycja projektu Dikh He na Bister („Patrz i nie zapomnij”), jedynego w Europie projektu młodzieżowego poświęconego upamiętnieniu Zagłady Romów podczas II wojny światowej w Europie. Międzynarodowa Sieć Organizacji Młodzieżowych Romskich ternYpe, pomysłodawca i organizator projektu od 2010 r., wraz z organizacjami partnerskimi obchodzi Dzień Pamięci o Zagładzie Romów i Sinti, organizując liczne masowe spotkania młodych działaczy w Krakowie i w Oświęcimiu. Spotkania kierowane są do młodych Romów oraz Europejczyków i koncentrują się na upowszechnianiu wiedzy dotyczącej historii Romów. Ważnym ich elementem są warsztaty, dyskusje o antycyganizmie, dyskryminacji, ekstremizmie, a także populizmie z jakim zmaga się dzisiejsza Europa. Kluczowym komponentem projektu jest wizyta w Muzeum Auschwitz-Birkenau, udział w uroczystościach upamiętniających przy pomniku pomordowanych Romów, a także spotkania z nielicznymi już świadkami – Romami ocalałymi z Holokaustu.

W 2011 r. Polska jako pierwsze państwo na świecie ustanowiło oficjalnie 2 sierpnia Dniem Pamięci o Zagładzie Romów i Sinti. Data upamiętnia tzw. akcję likwidacyjną „obozu cygańskiego” w KL Auschwitz II Birkenau, kiedy to podczas jednej nocy z 2 na 3 sierpnia 1944 r. zamordowano pozostałych przy życiu więźniów – ponad 4 tys. kobiet, dzieci i mężczyzn pochodzenia romskiego. W 2015 r., Parlament Europejski ogłosił 2 sierpnia Europejskim Dniem Pamięci o Pomordowanych Romach i Sinti, a w kolejnych latach dołączyły do wsparcia tej inicjatywy również takie państwa jak Niemcy, Austria, Chorwacja, Litwa, Kanada czy Węgry.

Projekt Dikh He na Bister oraz inicjatywy państwowe wspierają rozpowszechnianie wiedzy o Zagładzie Romów. Nieustannie trwają badana i dyskusje naukowe na temat wciąż odkrywanych miejsc eksterminacji i mordów, a co szczególnie ważne – dokumentowane, oznaczane i upamiętniane są kolejne miejsca pamięci.

Brak powszechnej świadomości Zagłady Romów nie jest jednak przypadkiem. W kontekście uchwalenia 2 sierpnia dniem pamięci, należałoby raczej zapytać, dlaczego trzeba było na to czekać ponad 60 lat? Problem z recepcją i polityką pamięci wobec Zagłady Romów polega bowiem na tym, że społeczeństwo nie-romskie (Gadziów) w wyniku skomplikowanych uwarunkowań, wyparło ten fakt z powszechnej świadomości. Po Zagładzie Romów przyszedł okres, kiedy społeczeństwa zapomniały co się wydarzyło, marginalizując, dyskryminując i pozbawiając Romów miejsca na liście ofiar nazistowskiej polityki eksterminacji osób ‘niearyjskich’. Jeszcze długo po końcu II wojny kwestię ludobójstwa Romów wmiatano pod dywan niepamięci, sprawców rasistowskich polityk antyromskich nie spotkała kara, a rządy niemieckie odmawiały Romom statusu ofiary ludobójstwa na tle rasowym argumentując, iż byli likwidowani z uwagi na ‘aspołeczny’ i ‘przestępczy’ charakter.  Gest państwa polskiego w 2011 r. czy Parlamentu Europejskiego w 2015 r. jest więc należnym, ale mocno spóźnionym aktem zadośćuczynienia nie tylko za potworności jakie spotkały Romów, ale tego, że Romowie przez dekady po wojnie byli traktowani jako ofiary gorszej kategorii. Przede wszystkim jednak jest to gest uznania faktu, iż to sami Romowie na skutek determinacji i swojej politycznej sprawczości wywalczyli prawo do wpisania swojej martyrologii w mroczny rozdział historii XX w., tym samym stając się integralną częścią historii europejskich społeczeństw. To długi proces, który rozpoczął się kilkadziesiąt lat temu. Jego inicjatorami byli sami Romowie, a dokładniej niemieccy Sintowie i nie była to droga łatwa, niemniej jak wskazuje tytuł książki Sławomira Kapralskiego „Naród z popiołów”, jego ostatecznym efektem była konsolidacja tożsamości romskiej oraz polityczne uświadomienie, a tym samym wywalczenie swojej obywatelskiej sprawczości. Nie ulega wątpliwości, że proces dochodzenia sprawiedliwości jeszcze się nie zakończył. Niniejszy tekst ma na celu zarysowanie głównych etapów tej drogi i wyzwań na przyszłość.

Romski obóz rozbity na polanie w okolicach Otwocka, 1940 (MGW)

Zagłada, Porajmos, Samudaripen – polityka terminologii

Na początku naświetlimy dylematy terminologiczne związane z tragedią jaka spotkała Romów podczas II wojny światowej. W przestrzeni publicznej funkcjonuje kilka pojęć – mowa o Zagładzie Romów, o ludobójstwie narodowosocjalistycznym, o Holokauście, ale używa się też pojęć zaczerpniętych z języka romskiego, jak zaproponowany przez amerykańskiego aktywistę i badacza Iana Hancocka „Porajmos”, „Samudaripem” promowany przez romskiego lingwistę Marcela Corthiade oraz „Pharrajimos” sugerowany z kolei przez romskich aktywistów z Węgier, János Bársonego i Ágnes Daróczi. Każde z tych pojęć i definicji ma swoich zwolenników jak i przeciwników.

W języku romskim termin Porajmos oznacza „pochłonięcie”, „zniszczenie” lub „pożarcie”. Z uwagi na fakt, iż w niektórych dialektach romskich ma także konotacje związane z cielesnością, co obwarowane jest w kulturze romskiej szeregiem tabu, wywołuje dość silną krytykę. W związku z tym, pojęcie to nie jest powszechnie używane. Zwracają na to uwagę zarówno Courthiade, jak i Bársony i Daróczi, proponując własne wyjścia. Courthiade opowiada się za korzystaniem z pojęcia Samudaripen, po raz pierwszy użytego w latach 70. w Jugosławii w kontekście obozów Auschwitz, jak i Jasenovac, gdzie chorwaccy Ustasze dokonywali masowych zbrodni na Romach. Samudaripen to neologizm, powstały ze zbitki sawore (w języku romskim ‘wszyscy’) i mudaripen (‘morderstwo’) i można go przetłumaczyć jako „morderstwo wszystkich” lub „masowe morderstwo”. Courthiade twierdził, że Samudaripen jest jednoznaczny, neutralny i pełen szacunku, a także wyraża smutek. Z kolei Pharrajimos oznacza „zniszczenie”, „pocięcie”. W kontekście międzynarodowym, związanym też z funkcjonowaniem w języku angielskim najbardziej popularny i powszechny w użyciu jest termin „Holokaust”. Instytucje europejskie i międzynarodowe mając świadomość różnic w poglądach, posługują się między innymi terminem „romski Holokaust”. W tym znaczeniu „Holokaust” rozumiany jest jako termin zbiorczy dla ludobójczej polityki reżimu narodowosocjalistycznego i jego sojuszników w latach 1933–1945, kiedy Romowie i Sinti byli przedmiotem szczególnego zamiaru eksterminacji w równym stopniu co Żydzi. Kolejny funkcjonujący termin to „ludobójstwo”, jednak przedstawiciele Romów uważają go za zbyt ogólnikowy. Dla podkreślenia szczególnej sytuacji prześladowań Romów i Sinti w czasach narodowego socjalizmu często używa się określenia „narodowosocjalistyczne ludobójstwo” lub w skrócie „ludobójstwo NS”. W polskim kontekście najczęściej używanym pojęciem jest Zagłada Romów i nie wydaje się, aby termin ten wywoływał kontrowersje wśród romskich aktywistów w Polsce. Termin ten stosujemy w niniejszym tekście.

Romowie w niemieckim obozie zagłady w Bełżcu. Fotografia z okresu II wojny światowej ze zbiorów NAC

Antycyganizm i jego skutki

Prześladowania Romów są integralną częścią historii Europy. Od momentu pojawienia się na Starym Kontynencie w późnym średniowieczu, Romowie doświadczali różnego rodzaju i stopnia dyskryminacji, represji i przemocy, a wraz z postępem modernizacji i technologii kontroli społecznej, stając się przedmiotem coraz bardziej opresyjnych działań państwa i władzy – włączywszy to wyjęcie spod prawa, przymusowe sedentaryzacje, deportacje, zabieranie dzieci, a nawet niewolnictwo (na terenach Mołdawii i Wołoszczyzny oraz całej Rumunii prawa znoszące niewolnictwo uchwalono dopiero w drugiej połowie XIX w.).

Najtragiczniejszą odsłoną historii prześladowań Romów w Europie jest niewątpliwie okres II wojny światowej i systematyczne ludobójstwo jakiego dokonali na Romach naziści. Te zjawiska szczególnego negatywnego stosunku do Romów określane są jako antycyganizm. Termin ten określa głęboko zakorzeniony, stabilny, ale jednocześnie historycznie uwarunkowany, wielowymiarowy specyficzny typ rasizmu wobec Romów, Sinti, Travellersów, Jeniszów i wszystkich tych, którzy określani są jako Cyganie. Antycyganizmem, używanym często wymiennie z romofobią czy antyromskim rasizmem, jest przypisywanie określonych, esencjalnych, niezbywalnych cech wszystkim ludziom, których nazywa się tym mianem; jest to działanie naturalizujące ‘kulturowe DNA’ Romów, traktując romskość jako cechę biologiczną, za czym idzie esencjalizacja i homogenizacja grupy. W pojęciu antycyganizmu łączą się wszystkie praktyki, które skierowane są przeciw ludziom zwanym Cyganami. Antycyganizm jest dość trwałym kulturowym uprzedzeniem, do dzisiaj powszechnie obecnym, co skłoniło Adriana McGarry’go do sformułowania wniosku, że „romofobia to ostatnia akceptowalna forma rasizmu w Europie”.

Ten specyficzny typ rasizmu skierowanego wobec Romów i Sinti, oraz stereotypy i uprzedzenia jakie w społeczeństwach europejskich panowały od wieków, wykorzystali naziści planując ostateczne rozwiązanie „kwestii cygańskiej”, będące jednym z celów jaki postawił sobie rząd narodowych socjalistów w 1933 roku dążący do rasowej ‘czystości’. W wyniku rasistowsko-eugenicznej teorii i praktyki zakładającej biologiczne i genetyczne podstawy cech społecznych, „kwestia cygańska” nie była już postrzegana tylko jako walka z przestępczością, ale jako kwestia rasowa. W rezultacie tej polityki początkowo III Rzesza dążyła do obniżenia liczby urodzeń wśród Sinti i Romów poprzez przymusową sterylizację na podstawie ustawy o zapobieganiu chorobom genetycznym potomstwa (Gesetz zur Verhütung erbkranken Nachwuchses) uchwalonej w lipcu 1933 r. Romowie i Sinti stanowili 94% osób poddanych przymusowej sterylizacji w owym czasie. Podstawą prawną wykluczenia Romów były, tak jak w przypadku Żydów, ustawy norymberskie z 1935 r. Od 1936 r. wiedza pozyskana ze skutecznych metod zbierania i analizowania danych jak istniejące już policyjne rejestry, badania naukowców i wcześniejsze przymusowe osiedlenia umożliwiły sprawne przekierowanie Romów do obozów koncentracyjnych.

Ponurą rolę w tym procesie odegrała nauka, ze szczególnym uwzględnieniem antropologii i psychologii. Zespołem Badawczym ds. Higieny Rasowej i Biologii Ludnościowej (Rassenhygienische und Bevölkerungsbiologische Forschungsstelle), w Departamencie L3 w Departamencie Zdrowia Rzeszy, kierował Robert Ritter wraz z Evą Justin, współpracując także z innymi badaczami takimi jak Adolf Wurth i Sophie Ehrhardt. Wspólnie pracowali nad systemem klasyfikacji zaburzeń oraz ustaleniem powiązań między rodowodem a przestępczością, w celu wykazania zagrożenia dla czystości rasy jakie stanowią Romowie. W badaniach wykorzystywano tablice genealogiczne, odciski palców i pomiary antropometryczne. Celem było zidentyfikowanie czystych rasowo Cyganów (w tym grup Sinti i Lalleridla), dla których Reichsführer SS, Heinrich Himmler, planował wybudować rezerwaty, w których byliby wykorzystywani do badań naukowych. Romowie mieszanej krwi mieli być eksterminowani, gdyż według Rittera byli oni najbardziej podatni na przestępczość. Ritter wraz Justin jeździli po romskich obozowiskach i taborach, a potem obozach zbiorczych w celu weryfikacji swoich rasistowskich teorii, przy czym ich identyfikacje pseudonaukowe oznaczały dla ludzi przeważnie śmierć. Swoje badanie, na podstawie którego uzyskała stopień doktora, Justin przeprowadziła na grupie dzieci romskich, które następnie wszystkie zostały przekazane Josefowi Mengele w Auschwitz. Żadne z nich nie przeżyło. Ritter wraz z Justin kontynuowali swoją pracę przez cały okres wojny.

W 1938 r. wydano rozporządzenie o „zwalczaniu cygańskiej plagi” (Bekämpfung der Zigeunerplage), zgodnie z którym zakwalifikowanie osoby jako Cygana lub osoby o mieszanej krwi pozostawiono w gestii policji na podstawie opinii biegłego. W tym samym czasie pojawiały się już apele głoszące, że należy zaniechać starań o przesiedlenie Cyganów i że „kwestia cygańska” powinna być rozwiązana w całości według kryteriów rasowych. Rok 1939 i wybuch II wojny światowej zapoczątkowały najbardziej dramatyczny rozdział w historii Romów i Sinti. Komentarz do ustawy norymberskiej stwierdzał, że Żydzi i Cyganie byli uważani za ludzi obcej krwi (art-fremdes Blut) i dlatego nie mogli mieć praw obywateli niemieckich, ani zawierać małżeństw z ludźmi niemieckiej krwi. Telegram z 17 października 1939 r. z Głównego Urzędu Bezpieczeństwa Rzeszy (RSHA, Reichssicherheitshauptamt) informował, że na podstawie decyzji Heinricha Himmlera (Festschreibungerlass), Cyganom zakazano opuszczania dotychczasowego miejsca zamieszkania lub groziło im internowanie w obozie koncentracyjnym.

Od 1940 r. Romowie i Sinti z Niemiec zaczynają być deportowani na teren okupowanej Polski. Poza granicami III Rzeszy ich los często zależał od kraju, w którym mieszkali oraz stosunku do nich miejscowych władz i społeczności – na przykład Romowie we Włoszech w większości uniknęli deportacji do obozów zagłady, podobnie w Bułgarii. Rząd Vichy umieszczał wprawdzie Romów w obozach, ale w większości nie zostali wysyłani do obozów śmierci. W niemieckim Protektoracie Czech i Moraw, z kolei z ośmiu tysięcy Romów mieszkających tam przed wojną przeżyło tylko około sześciuset, mordowano ich na miejscu. Podobnie Romowie w Serbii i Chorwacji zostali umieszczeni w obozach i w ogromnej większości wymordowani przez Ustaszów w obozie w Jasenovacu.

Decyzja Himmlera z 16 grudnia 1942 r. nakazywała deportację do obozów koncentracyjnych wszystkich Romów i Cyganów „czystej” i „mieszanej” krwi, Sinti, a także Cyganów pochodzenia bałkańskiego. W rozkazie wykonawczym z 29 stycznia 1943 r. określono, że obozem tym ma być KL Auschwitz. Nie miały już znaczenia plany Rittera o rezerwatach dla „czystych rasowo Cyganów”, czy ustawy o niearesztowaniu osób mających stałą pracę i miejsce zamieszkania. W rezultacie wszyscy Romowie i Sinti byli deportowani, w tym byli zasłużeni żołnierze Wehrmachtu i odznaczeni romscy weterani I wojny światowej.

Obóz koncentracyjny Jasenovac

Zigeunerlager – „obóz cygański”

Romowie i Sinti z całej Europy trafiali do specjalnie utworzonego dla Cyganów w KL Auschwitz osobnego obozu, tzw. Familienzigeunerlager (obóz cygański dla rodzin). Pierwsze grupy Romów przybyły do Auschwitz II-Birkenau 26 lutego 1943 r. Zigeunerlager powstał na specjalnie wydzielonym terenie na odcinku BIIe i był pierwszym obozem zlokalizowanym na odcinku BI.  Na początku sierpnia 1944 r. w obozie B II przebywało 4300 Sinti i Romów. Większość z nich to były kobiety i dzieci, osoby starsze i chore. Wszyscy zostali zamordowani przez Niemców w komorach gazowych w nocy z 2 na 3 sierpnia. Był to ostatni akt zaplanowanej eksterminacji wszystkich osób uwięzionych w „obozie cygańskim”.

Jak pokazują ostanie publikacje i badania, istnieją relacje świadków wskazujące na bunt więźniów w Zigeunerlager. Przewidując plany SS dotyczące likwidacja obozu romskiego, 16 maja 1944 r. tysiące Sinti i Romów zabarykadowało się w obozie, co skłoniło Niemców do zmiany planów. W kolejnych miesiącach wszystkich zdolnych do stawiania oporu wywieziono do innych obozów, by ostatecznie zgładzić tych wszystkich, którzy pozostali.

Ogółem w Auschwitz więziono ponad 23 tys. Romów z 14 krajów. Życie straciło ok. 21 tys. z nich. W obozie panowały choroby i głód. Szczególnie ucierpiały dzieci, na których eksperymentował Josef Mengele, który pełnił funkcję naczelnego lekarza „obozu cygańskiego” od końca maja 1943 do sierpnia 1944 r. Jak wskazują badania w tym celu ściśle współpracował z Ritterem i Justin.

Romowie i Sinti przed deportacją z Asperg, 22 maja 1940 r.

Pozaobozowa eksterminacja

Zagłada Romów w czasie II wojny nie odbywała się wyłącznie w obozach i gettach. Romowie i ich rodziny ginęli tam, gdzie złapali ich oprawcy, na szlaku, w rodzinnej wsi. Zabijano całe społeczności lub tabory a ciała grzebano w lasach czy na polach. Niestety nie wiadomo ilu Romów zginęło w ten sposób. Według historyków, na obszarze Generalnego Gubernatorstwa istnieje co najmniej sto osiemdziesiąt miejsc, w których dokonano mordu na Romach. Na obszarze Polski, Ukrainy, Białorusi, byłej Jugosławii prowadziły je w przeważającej mierze Einsatzgruppen. Polscy Romowie ginęli głównie poza obozami. Obawiając się, że dobrze zorientowani w terenie Romowie mogą uciekać z obozów, naziści masowo rozstrzeliwali ich w miejscach postojów taborów lub podczas wędrówki. Mordowano zarówno deportowanych do Polski Romów z krajów okupowanych, jak i Romów osiadłych od dawna, zintegrowanych z polską ludnością. Najlepszym przykładem są okolice Szczurowej pod Tarnowem, gdzie w obrębie kilku kilometrów znajdują się miejsca kaźni zarówno lokalnych Romów polskich, jak i grup przymusowo deportowanych przez Niemców.

Liczba pomordowanych w Zagładzie Romów jest niezmiernie trudna do oszacowania. Jako społeczność w przeważającej mierze o kulturze przekazu ustnego, Romowie nie posiadali kulturowo usankcjonowanej praktyki dokumentowania genealogii. Stąd niekiedy jesteśmy skazani na dokumentację oprawców, a ta bywa ograniczona. Szacunki wahają się między pół miliona a półtora miliona ofiar Zagłady. W niektórych przypadkach, jak niemieccy Sinti, mówimy o wymordowaniu 80% przedwojennej populacji. Podobne straty mają miejsce w przypadku Romów bałkańskich, którzy znaleźli się w regionie działania Ustaszów.

Dr Robert Ritter ze starszą kobietą i policjantem

Ciacipen – walka o godność i sprawiedliwość

Przez dziesięciolecia po wojnie prawda o Zagładzie Romów nie przedostawała się do świadomości zarówno ogółu, jak i władz państwowych. W Niemczech nie chciano w ogóle słyszeć o tym, że Romowie też byli ofiarami. Robert Ritter nadal pracował naukowo, dopiero w latach 50-tych postawiono mu zarzuty o współudział w legitymizacji ludobójstwa. Eva Justin do lat 60-tych pracowała dla policji kryminalnej. Odrzucając wnioski o odszkodowania za straty, rządy niemieckie często argumentowały, iż Romowie nie byli poddawani eksterminacji z tych samych co Żydzi powodów związanych z ludobójstwem na tle rasowym, ale byli przedmiotem ustaw norymberskich jako mniejszość ‘aspołeczna’. Rząd francuski do maja 1946 r., a więc rok po zakończeniu wojny nadal przetrzymywał tysiące Romów w obozach zamkniętych założonych przez kolaboracyjny rząd w Vichy.

Przez całe powojenne dziesięciolecia Romowie nie byli traktowani jako pełnoprawne ofiary. Jak pisze Andrzej Mirga: „W Norymberdze nie było ani jednego romskiego świadka, a przez kolejne kilkadziesiąt lat o Zagładzie Romów nikt nie rozmawiał. Jak gdyby w obozach koncentracyjnych, egzekucjach, gettach nie zginęło pół miliona moich rodaków”.  Zmieniło się to dopiero pod koniec lat 70., kiedy Romani Rose, niemiecki Sinto, rozpoczął słynne strajki głodowe w byłych nazistowskich obozach zagłady Bergen-Belsen w 1979 r. i w Dachau w 1980 r. Stanowiły one jeden z ważniejszych momentów tworzenia się współczesnej tożsamości romskiej.

Symbolika głodówki ofiar Zagłady w miejscu kaźni podziałała i w 1982 r. Kanclerz Helmut Schmidt oficjalnie przyznał odpowiedzialność Niemiec za rasowe prześladowania Romów i Sinti w czasach nazistowskich. W specjalnym oświadczeniu Bundestagu uznano Sinti i Roma za ofiary prześladowań nazistowskich stwierdzając w nim, że „wobec Sinti i Roma popełnione zostały przez narodowosocjalistyczną dyktaturę ciężkie przewinienia. Byli oni prześladowani z przyczyn rasistowskich. Te przestępstwa uznać należy za ludobójstwo”.  W 1997 r. w czasie otwarcia pierwszej na świecie stałej wystawy poświęconej nazistowskiemu ludobójstwie Sinti i Romów, prezydent Niemiec Roman Herzog zapewniał: „Ludobójstwo Sinti i Romów było motywowane tymi samymi obsesjami na tle rasowym, zostało dokonane z tą samą premedytacją i w tym samym celu, mianowicie dążąc do osiągnięcia planowej i ostatecznej eksterminacji, jak w przypadku zagłady Żydów. Poprzez sfery wpływów narodowych socjalistów, byli oni mordowani systematycznie, rodzina po rodzinie, od najmłodszych do najstarszych”. Efektem deklaracji Schmidta było uznanie Romów za uprawnionych do odszkodowań i reparacji na tym samym poziomie co inne ofiary Zagłady, przede wszystkim Żydzi.

Sukces międzynarodowego ruchu romskiego należy uznać za niezwykły i ważny, ponieważ to jedynie dzięki determinacji i politycznej asertywności Romów jesteśmy dzisiaj bogatsi o świadomość tego co się naprawdę działo w owych czasach. Przez cały okres powojenny zarówno w interesie sprawców oraz ich instytucjonalnych spadkobierców, jak i ogólnie społeczeństw europejskich było tkwienie w niepamięci i wyparciu tego, że najgorsza katastrofa ludzkości XX w. dotknęła także tych najbardziej bezbronnych. Stąd pamięć o Zagładzie Romów obejmuje nie tylko tych którzy zginęli, ale także tych, którzy uparcie, niezmiennie, z determinacją przypominali wszystkim, że rasistowski reżym nazistów chciał – co niemal mu się udało – eksterminować także naród romski. Późno, ale osiągnęli to co zamierzali. Niemniej nie ulega wątpliwości, iż nadal jest bardzo wiele w tym względzie do zrobienia.

Elżbieta Mirga-Wójtowicz, Michał P. Garapich

Romani Rose