Kolekcja MGW: Douglas Gordon, k.364 (2010)

Migające światła oraz słupy i przewody sieci trakcyjnej uciekające w rytm stukotu kół. Podczas podróży pociągiem chyba każdy doświadczył momentu „zawieszenia się” na takim ruchomym obrazie. Rytmiczność dźwięku i obrazu nadaje temu doznaniu muzycznego oraz filmowego wymiaru

Podróż pociągiem to podtytuł filmu dokumentalnego Douglasa Gordona k.364. Przez Polskę jadą dwaj izraelscy muzycy. Celem ich wizyty jest wykonanie symfonii koncertującej Es-dur Mozarta na skrzypce, altówkę i orkiestrę. Droga prowadzi z Berlina do Warszawy przez Poznań. Stukot kół, a za oknem biegnące linie przewodów oraz drzewa, drzewa, drzewa. Jak mówi jeden z bohaterów: „Zawsze, kiedy jadę z Niemiec, myślę o tych drzewach. Nie mam kompleksu Holokaustu, ale kiedy widzę te drzewa… […] To są jedyne momenty, gdy myślę o tym. O byciu na zewnątrz w mroźną pogodę”.

Douglas Gordon to urodzony w 1966 r. szkocki artysta, autor filmów, fotografii, obiektów, instalacji, laureat Nagrody Turnera – najbardziej prestiżowego brytyjskiego wyróżnienia w dziedzinie sztuk wizualnych. W swoich pracach porusza m.in. problem pamięci – zarówno zbiorowej, jak i indywidualnej. W centrum jego zainteresowań znajduje się medium filmu, które bywa też częścią wieloelementowych wystaw-instalacji. Artysta często stosuje zabiegi takie jak powtórzenie, odwrócenie, podwójność, lustrzane odbicie czy manipulacja obrazem. Kieruje to uwagę widza na kino jako medium obrazo- i kulturotwórcze, co doskonale widać w pracach wykorzystujących filmy hollywoodzkie, w tym np. dzieła Alfreda Hitchcocka. Jedną z najbardziej znanych realizacji Gordona jest 24 Hour Psycho (1993) – niespełna dwugodzinny klasyk mistrza suspensu rozciągnięty do 24-godzinnej projekcji. Wyeksponowanie filmu na podwieszonym w przestrzeni wystawienniczej ekranie zachęca do oglądania go od przodu i tyłu – dostrzeżenia filmowego awersu i rewersu. Natomiast sięgając po prosty zabieg – slow motion – artysta pozwala widzowi zanurzyć się w obraz Hitchcocka, jednocześnie właściwie uniemożliwiając mu  doświadczenie go w całości. Bo w swoich filmach Douglas Gordon eksperymentuje z medium oraz jego percepcją – czy to pracując na „pożyczonym”, czy na własnym materiale.

Bliskie kinu eksperymentalnemu są również jego trzy pełnometrażowe filmy dokumentalne. Przejście z pozycji artysty tworzącego w medium filmowym na pozycję reżysera działającego w strukturach „przemysłu filmowego” nastąpiło w 2006 r. za sprawą dokumentu Zidane, portret XXI wieku. Z Douglasem Gordonem film współreżyserował francuski artysta Philippe Parreno, a ich portret gwiazdora piłki nożnej – obserwowanego podczas jednego, rejestrowanego przez 18 kamer meczu – został doceniony za niebanalny pomysł i formę, także nominacją do Cezara, prestiżowej francuskiej nagrody filmowej.

Zrealizowany cztery lata później k.364 zdaje się być bardziej tradycyjnym dokumentem – reżyser i jego ekipa towarzyszą w podróży dwóm muzykom. Lecz i tu twórca ujawnia swoje spojrzenie artysty wizualnego i zamiłowanie do eksperymentu (łącznie z przygotowaniem dwóch wersji: kinowej oraz galeryjnej). Plany ogólne są nieliczne – film niemal w całości składa się ze zbliżeń i półzbliżeń. Od pierwszych scen wciągają nas oniryczne światła, rozmyte sylwetki drzew, odbicia obrazu, migocząca woda – przestrzeń, którą przez cały film nieustająco rekonstruujemy, ponieważ widzimy ją w niewielkim fragmencie. Brak zmiany planów wyrywa widza z komfortu oglądania przedstawionej rzeczywistości, budzi poczucie klaustrofobii. Jednak ekstremalna bliskość kamery przy twarzach ludzi ujawnia ich nawet najdrobniejsze emocje. Kim są główni bohaterowie Gordona? Altowiolinista Avri Levitan i skrzypek Roi Shiloah urodzili się w Izraelu w latach 70. XX w., lecz ich rodziny pochodzą z Polski. Pomimo że, jak deklaruje Avri, Holokaust nie jest jego traumą, podróż przez kraj przodków przywołuje skojarzenia – np. nieprzyjazny, zimny las, w jakim kilkadziesiąt lat wcześniej szukali schronienia i ginęli Żydzi. Dla Shiloaha to wspomnienie smaków oraz brzmienie języka. Bo choć jego urodzona w 1939 roku matka nie pamięta wojny i ucieczki z Polski, Roi jest pewien, że gdy był mały, mówiła do niego po polsku. W trakcie podróży mężczyźni rozmawiają o rzeczach bardziej i mniej ważnych: o swoich związkach z Polską, o pamięci i niepamięci, o obowiązkowej służbie wojskowej, o skrzypcach i muzyce. Są już kolejnym pokoleniem Żydów urodzonych w Izraelu. Zagłada jest wprawdzie ich historią, lecz nie doświadczeniem, a ich podróż do Polski nie jest pielgrzymką. Mimo to Avri i Roi poddają się jej nastrojowi – krajobrazowi za oknem pociągu i miejscu, z którym wiąże się dramat ich narodu w przeszłości.

Tytuł dokumentu odsyła nas wprost do wspomnianej na początku symfonii Wolfganga Amadeusza Mozarta, która w katalogu Köchla, czyli kompletnym spisie dzieł kompozytora, nosi właśnie numer 364. Muzycy mają wykonać ten utwór w Warszawie razem z poznańską Orkiestrą Kameralną Polskiego Radia Amadeus, założoną i prowadzoną przez dyrygentkę Agnieszkę Duczmal. Muzyka Mozarta jest obecna w całym filmie – jej fragmenty płyną nawet podczas podróży, gdy Roi gra w przedziale kolejowym. Jest ilustracją, ale też kolejną bohaterką obrazu Douglasa Gordona, bowiem zapis prób i koncertu stanowi ponad połowę czasu trwania filmu. Finałowe wykonanie ukazane jest na podzielonym ekranie, gdy jednocześnie możemy obserwować twarze obu muzyków. Dzięki temu kompozycja Mozarta i ich emocje stapiają się w jedno. Jednak muzyczność filmu Gordona objawia się nie tylko poprzez tytułowy utwór. Jej elementem staje się rytmiczny stukot kół pociągu, towarzyszący widzom podczas seansu. Reżyser wprowadza go nawet w tle koncertu, tworząc swoistą dźwiękową klamrę dla swojego obrazu.

Kolejna warstwa filmu Szkota pojawia się jakby przez przypadek. Oto w czołówce widzimy przebitki na migoczącą taflę wody, która w kolejnych odsłonach okazuje się być basenem. Charakterystyczny pogłos, zbliżenia na zanurzone w wodzie ciała, samotna dłoń wynurzająca się z wody. To „pływalnia przy Wronieckiej”, czyli dawna Nowa Synagoga w Poznaniu. Zbudowany w stylu mauretańskim i otwarty w 1907 r. gmach został zdewastowany podczas okupacji – naziści pozbawili go okazałej kopuły z gwiazdą Dawida, zniszczyli bogato zdobione wnętrza i przerobili na basen dla niemieckich żołnierzy. W nowej funkcji czynny był od 4 kwietnia 1940 roku. Po wojnie peerelowskie władze pozostawiły pływalnię miejską w budynku synagogi, wypierając tragiczną historię tego miejsca, a tym samym pamięć o ludziach – dawnych żydowskich mieszkańcach Poznania – i Holokauście. W 2003 roku Rafał Jakubowicz zrealizował akcję artystyczną Pływalnia, wyświetlając na fasadzie synagogi nad polskim napisem „pływalnia miejska” hebrajskie słowo „pływalnia”. Tym ulotnym gestem artysta starał się przypominać i odzyskiwać pamięć o miejscu, dając mu na nowo widzialność. Jakubowicz na równi postawił sprofanowanie synagogi przez Niemców oraz zamknięcie przez Polaków oczu na ten fakt. Douglas Gordon w k.364 w równie subtelny i przejmujący sposób przywołuje tę historię. Nie opowiada jej, nie pokazuje całej przestrzeni poznańskiego basenu-synagogi. Tylko Avri mówi o swoich wrażeniach: „Pierwsza rzecz, którą widzisz, to okna jak w synagodze, a gdy spojrzysz w dół, dostrzegasz wodę. Wygląda jak synagoga, pachnie jak basen”. Ten dysonans budzi także refleksję dotyczącą pamięci. Czy ci, którzy odwiedzają basen, zastanawiają się nad przeszłością tego miejsca upamiętnioną na tablicy przy wejściu? Czy mają świadomość, gdzie się znajdują?

W k.364 Gordon – środkami właściwymi i dla filmu, i dla sztuk wizualnych – opowiada o ulotności pamięci, ale też o jej wadze i sile. Podróż i muzyka, będące lejtmotywem i spoiwem tego obrazu, są nie tylko udokumentowanym faktem, lecz również metaforą. „Muzyka istnieje tylko wtedy, gdy dociera do twoich uszu. Bez przeszłości. Bez przyszłości” – to motto dzieli film na dwie części. Muzyka jest tu i teraz. Kiedy ktoś ją wykonuje, kiedy ktoś ją odtwarza, kiedy ktoś jej słucha. Podobnie dzieje się ze wspomnieniami i historiami przywołanymi dźwiękiem, zapachem, obrazem. Tu i teraz. Bohaterowie, Avri i Roi, poprzez muzykę odbywają podróż, która przywraca pamięć o doświadczeniu ich przodków, ich narodu. Podobnie jak w oniryczno-klaustrofobicznej materii tego filmu – ważne staje się to, czego nie widać. Dokument Douglasa Gordona swoją premierę miał w 2010 r. na festiwalu filmowym w Wenecji. Rok później poznańska pływalnia miejska w budynku dawnej synagogi została zamknięta i pozostaje w tym stanie do dziś.

 

Marta Miś – historyczka sztuki, filmoznawczyni, kuratorka, redaktorka. W latach 2011–2022 pracowała w Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki, gdzie m.in. kuratorowała wystawy Jacek Malinowski. Dwubiegunowo, Aleksandra Kubiak. Śliczna jesteś Laleczko, Mariusz Wilczyński. Zabij to… Autorka tekstów o kinie oraz sztukach wizualnych. Publikowała m.in. w miesięczniku „Kino”, katalogach MFF Nowe Horyzonty, katalogach wystaw. Od 2022 roku związana z Galerią Sztuki Współczesnej w Opolu.