Wyzwolenie i pamięć
27 stycznia obchodzimy Międzynarodowy Dzień Pamięci o Ofiarach Holokaustu i 75. rocznicę wyzwolenia niemieckiego nazistowskiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau. Zapraszamy do lektury felietonu dra Pawła Wieczorka, w którym autor przybliża m.in. sytuację w obozie na przełomie 1944 i 1945 r. i opisuje starania Niemców, by w sieci stworzonych przez siebie obozów zatrzeć wszelkie ślady zbrodni
„Wszyscy mówili, że Rosjanie przybędą niedługo” – pisał po latach Primo Levi, skazaniec przebywający w KL Monowitz. Jednak zaraz po tych słowach przyznawał: „Nie można było uwierzyć w to naprawdę” (S. Friedlander, Czas eksterminacji. Nazistowskie Niemcy i Żydzi 1939–1945, Warszawa 2010, s. 723.). Kiedy przed bramami KL Birkenau pojawili się pierwsi radzieccy żołnierze, niektórzy z więźniów wybiegli im naprzeciw: „Ściskaliśmy ich i całowaliśmy, płakaliśmy z radości, byliśmy uratowani” (N. Wachsmann, Historia nazistowskich obozów koncentracyjnych, Warszawa 2016, s. 611.), wspominał Otto Wolken, więzień tego obozu.
Cytowani powyżej – wbrew beznadziejnym warunkom i nieustannym zagrożeniom – przetrwali. Odzyskali prawo do życia pod koniec stycznia 1945 roku. Nie wiedzieli dlaczego – czy przez przypadek, czy przez akt łaski udzielony im przez los. Zapewne jak większość, być może wszyscy z byłych więźniów, niczym mantrę powtarzali zasadnicze i fundamentalne pytanie: „Czy powinienem przetrwać gdy tylu ludzi zginęło ?” (Z. Jagoda, S. Kłodziński, J. Masłowski, Więźniowie Oświęcimia, Kraków – Wrocław, 1984, s. 131.). Był to dylemat jak trauma – na trwałe przypisany Ocalonym. Świadomym, że w takim miejscu jak obóz koncentracyjny, o przetrwaniu więźniów w niewielkim stopniu albo wcale decydowały funkcja, praca, hart fizyczny i psychiczny, poddanie się woli niemieckich katów czy praca w szeregach Sonderkommando. Wszystko było wyłącznie pochodną okoliczności, w jakich znaleźli się zniewoleni ludzie. Dlatego zapewne Primo Levi w pełni świadomie tak wspominał przeszłość obozową: „Kto przebywa w łagrach, ten odzwyczaja się od nadziei, a nawet od ufania własnemu rozumowi. W obozach myślenie nie jest potrzebne, gdyż wypadki rozwijają się najczęściej w sposób nieprzewidziany. Jest szkodliwe, gdyż powoduje zdolność odczuwania, które jest źródłem bólu i które dzięki jakiemuś przezornemu prawu naturalnemu ulega stępieniu, gdy cierpienie przekracza pewną granicę” (S.Friedlander, op.cit., s. 723.).
System sieci obozów koncentracyjnych był dzieckiem faszystowsko–nacjonalistycznej ideologii i terroru, więc jego kres mógł nastąpić pod warunkiem upadku hitlerowskiego państwa. Zwiastunem tego, że niemieckie państwo chyli się ku upadkowi były kontrofensywa wojsk alianckich (radzieckich, brytyjskich i amerykańskich) w parze z klęskami ponoszonymi przez niemieckie wojska na wszystkich frontach w Europie. Równolegle z tym na terenach wschodnich postępował proces odkrywania miejsc zbrodni dokonywanych przez Niemców: obozów koncentracyjnych. Pierwszym wyzwolonym pod koniec lipca 1944 roku był KL Lublin, powszechnie znany jako Majdanek. O ile niemieckim zarządcom i podległym im służbom obozowym udało się przetransportować do innych obozów koncentracyjnych większość z żyjących wciąż więźniów, o tyle niepowodzeniem zakończyły się próby zlikwidowania dowodów zbrodni (komory gazowe i piece krematoryjne) i zatarcia po nich śladów (szczątki zwłok, dobytek ofiar, stosy włosów). Niedługo potem zdjęcia z tego miejsca kaźni ukazały się w alianckiej prasie. Odtąd dla Niemców zacieranie śladów zbrodni stało się celem nadrzędnym.
Co dało upublicznienie prawdy o niemieckich zbrodniach? Na pewno nie odpowiedź na pytanie, dlaczego państwa wchodzące w skład antyfaszystowskiej koalicji, jak USA czy Wielka Brytania, dotąd nie zareagowały na docierające do nich informacje o dokonywanym ludobójstwie. Równolegle bowiem w tym samym czasie w KL Auschwitz–Birkenau setkami tysięcy mordowani byli Żydzi węgierscy. Świadomi swej przyszłości (czy też jej kresu) na pewno byli Żydzi wcieleni w szeregi Sonderkommando. Gdy we wrześniu 1944 roku dobiegała końca zagłada węgierskich Żydów, wiedzieli, że wkrótce taki sam los i ich czeka: SS zaczęła prowadzić wśród nich selekcję. Oni nie posiadali broni, by przeciwstawić się dwóm tysiącom wszechobecnych esesmanów. Nie mieli też szansy na wsparcie ze strony Polaków. Ci bowiem liczyli na rychłe wyzwolenie przez zbliżającą się Armię Radziecką. Nie chcieli narażać współwięźniów na odpowiedzialność zbiorową – kolejne masowe mordy dokonywane przez niemieckich katów. Różnice presji między obozem koncentracyjnym a fabryką śmierci rozbijały wspólny opór.
Bunt Żydów pracujących w krematorium IV (dołączyli do nich ludzie z II krematorium) wybuchł 7 października 1944 roku. Trwał krótko. Błyskawicznie został stłumiony. Zginęło dwóch esesmanów, kilkunastu zostało rannych. Dla Żydów cena tego aktu odwagi była najwyższa. Spośród około 900 osób z Sonderkommando kilkuset zginęło podejmując walkę, kolejne setki zamordowano po stłumieniu buntu. Henryk Mandelbaum tak o tym opowiadał: „Kazali nam się położyć twarzą do ziemi i trzymać ręce z tyłu, a potem rozstrzeliwali co trzeciego. Część moich kolegów z Sonderkommanda straciła życie, a reszta musiała wrócić do pracy. Dla nas nigdy nie było większej nadziei” (L. Rees, Holokaust. Nowa historia, Warszawa, 2018, s. 465 – 466.). Do końca listopada w szeregach Sonderkommanda przetrwało niespełna sto osób.
Władze niemieckie czyniły wszystko, by nie powtórzyć „błędu” z KL Lublin – nie dopuścić do ujawnienia funkcji, jakie pełnił KL Auschwitz–Birkenau. Choć ta zbrodnicza machina wciąż działała, to od października wstrzymano rozbudowę systemu obozowego, na przełomie października i listopada przestano dokonywać mordów w komorach gazowych, a od listopada rozpoczęto wyburzanie kompleksu eksterminacyjnego Birkenau. W parze z „oczyszczaniem” miejsc po spaleniskach, usuwaniem resztek kości i popiołów po ofiarach, opróżnianiem magazynów i wywózką w głąb Niemiec przedmiotów zagrabionych ofiarom, następował demontaż urządzeń technicznych krematoriów i komór gazowych, a następnie ich wywóz w do KL Gross Rosen albo KL Mauthausen (w pobliżu tego ostatniego planowano wybudować nowy kompleks, mający służyć dalszemu unicestwianiu ludzi). Wbrew pogłoskom o stawianiu zaciętego oporu wojskom radzieckim, na przełomie grudnia 1944 i stycznia 1945 roku z KL Auschwitz–Birkenau wpierw uciekło dowództwo, za nim zaś większość esesmanów. Czynili tak na pewno nie dlatego, że zaczęli się wstydzić swych zbrodniczych czynów, lecz wyłącznie po to, by ocalić własne życie. W pierwszych tygodniach 1945 roku rozpoczynał się ostatni już rozdział w dziejach największego niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady na ziemiach polskich: KL Auschwitz– Birkenau.
Ostatni apel, na którym obecnych było prawie 70 tysięcy więźniarek i więźniów odbył się 17 stycznia 1945 roku. Dzień później po raz ostatni nadany został więźniowi, niemieckiemu przestępcy, numer obozowy: 202 499 (D. Czech, Konzentrationslager Auschwitz – zarys historyczny, [w:] Oświęcim. Hitlerowski obóz zagłady, Warszawa, 1981, s. 36.). W pierwszej i drugiej dekadzie stycznia oddziały SS dokonały mordów na kilkuset więźniach. Ostatnim ze środków, który posłużył do realizacji zbrodniczych działań stały się tzw. „marsze śmierci”. W dniach 17–23 stycznia 1945 roku około 60 tysięcy więźniów zmuszono do opuszczenia kompleksu obozowego. W drodze „na zachód” kilkanaście tysięcy osób zmarło z wycieńczenia, zamarzło, zginęło z rąk esesmanów. Tak było w przypadku ośmiuset więźniów z podobozu Janinagrube. Po osiemnastodniowym marszu do KL Gross Rosen dotarło dwustu. 18 stycznia z Birkenau wypędzono trzy tysiące więźniów. Do Geppersdorf (Mielęcin koło Zgorzelca), po trwającym blisko półtora miesiąca marszu, dotarło 280 Żydów (W. Sofsky, Ustrój terroru: obóz koncentracyjny, Warszawa 2016, s. 57 – 58.). „Tych, którzy nie potrafili już iść dalej, rozstrzeliwano” – relacjonowała Żydówka ze Słowacji, Silvia Vesela – „Droga była usłana trupami” (L.Rees, Holokaust. Nowa historia, Warszawa, 2018, s. 471 – 472.). Niemieccy strażnicy, zgodnie z rozkazem Himmlera, mieli „dopilnować, aby żaden więzień obozu koncentracyjnego na pewno nie wpadł w ręce wroga” (S. Friedlander, Czas eksterminacji. Nazistowskie Niemcy i Żydzi 1939 – 1945, Warszawa 2010, s. 720 – 721.). Pragnęli wiernie dopełnić swoich obowiązków.
Ostatnie dni stycznia starali się przetrwać ci, których Niemcy planowali zgładzić na terenie obozu. Więźniowie – pozostało ich kilka tysięcy – wbrew niemieckiej woli i obozowemu bezprawiu, dożyli wyzwolenia. Esesmani na kilka godzin przed ucieczką zdołali wysadzić w powietrze ostatnie krematorium. Wyzwoliciele – żołnierze radzieccy – po wkroczeniu na teren obozu zobaczyli wymowne, milczące świadectwa dokonywanych tu przez lata zbrodni. Baraki – sześć nadpalonych magazynów z „dobrami” ofiar obozu. Niemcy nie zdążyli ich wywieźć ani zniszczyć: prawie 350 tysięcy garniturów męskich, ponad 800 tysięcy damskich sukienek i płaszczy, tysiące par butów, stosy dziecięcych ubrań, niezliczona ilość okularów, pędzli do golenia i protez zębowych. W pomieszczeniach garbarni zalegały tony włosów (W. Sofsky, Ustrój terroru: obóz koncentracyjny, Warszawa 2016, s. 356.). Wszystko przesiąknięte – dosłownie – śmiercią.
Otoczony kolczastym drutem pod wysokim napięciem, KL Auschwitz–Birkenau służył izolacji ludzi, niszczeniu duchowej i cielesnej egzystencji, spychaniu życia do poziomu animalnego. Obowiązujący na jego terenie reżim przemocy i nędzy eliminował indywidualną swobodę ruchu, burzył poczucie czasu i wtrącał ludzi w trwały stan umierania (W. Sofsky, Ustrój terroru: obóz koncentracyjny, Warszawa 2016, s. 356.). Nade wszystko jednak obóz ten służył do fabrycznego unicestwiania człowieczeństwa. Do KL Auschwitz–Birkenau zesłano ponad 1,3 mln więźniów. Większość z nich – około 1,1 mln – została bestialsko wymordowana. Prawie milion (około 960 tysięcy) było ofiar żydowskich – z Węgier (około 438 tysięcy), Polski (około 300 tysięcy) i z innych krajów europejskich. Uśmiercono dziesiątki tysięcy Polaków, Romów, Rosjan i przedstawicieli innych narodów (D. Libionka, Zagłada Żydów w Generalnym Gubernatorstwie, Lublin 2017, s. 238.). Wszystko działo się na gruncie judeochrześcijańskiej cywilizacji – w centrum Europy.
Dlatego dnia 1 listopada 2005 roku – na 42. sesji plenarnej Zgromadzenia Ogólnego Organizacji Narodów Zjednoczonych – przyjęta została „Rezolucja 60/7” wyznaczająca dzień 27 stycznia corocznym Międzynarodowym Dniem Pamięci o ofiarach Holokaustu. Dla uczczenia pamięci Żydów pomordowanych w czasie II wojny światowej przez nazistowskie Niemcy. Data szczególna: wyzwolenia niemieckiego obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz–Birkenau. Po sześćdziesięciu latach. Ważna jest pamięć.
dr Paweł Wieczorek
opr. Anna Kilian
Zdj. domena publiczna
Źródła – układ chronologiczny:
K. Smoleń, Oświęcim 1940 – 1945, Oświęcim, 1965;
D. Czech, Konzentrationslager Auschwitz – zarys historyczny, [w:] Oświęcim. Hitlerowski obóz zagłady, Warszawa, 1981;
T. Iwaszko, Więźniowie, [w:] Oświęcim. Hitlerowski obóz zagłady, Warszawa, 1981;
A. Strzelecki, Wyzwolenie obozu i akcja pomocy wyzwolonym więźniom, [w:] Oświęcim. Hitlerowski obóz zagłady, Warszawa, 1981;
Z. Jagoda, S.Kłodziński, J.Masłowski, Więźniowie Oświęcimia, Kraków – Wrocław, 1984;
L. Rees, Auschwitz. Naziści. Ostateczne rozwiązanie, Warszawa 2005;
S. Friedlander, Czas eksterminacji. Nazistowskie Niemcy i Żydzi 1939 – 1945, Warszawa 2010;
W. Sofsky, Ustrój terroru: obóz koncentracyjny, Warszawa 2016;
N. Wachsmann, Historia nazistowskich obozów koncentracyjnych, Warszawa 2016;
D. Libionka, Zagłada Żydów w Generalnym Gubernatorstwie, Lublin 2017;
L. Rees, Holokaust. Nowa historia, Warszawa, 2018.
Paweł Wieczorek- doktor nauk humanistycznych. Specjalność: historia najnowsza. Współpraca: United States Holocaust Memorial Museum w Waszyngtonie, Żydowski Instytut Historyczny oraz Towarzystwo Społeczno-Kulturalne Żydów w Polsce. Laureat konkursu Żydowskiego Instytutu Historycznego na najlepszą pracę doktorską im. M.Bałabana (2014). Uczestnik międzynarodowego projektu badawczego „Pogromy Żydów na ziemiach polskich w XIX i XX wieku” (2013- 2016). Autor artykułów i książek. Zainteresowania badawcze: stosunki polsko – żydowskie po 1945 r., żydowskie ruchy społeczne i polityczne, mniejszości narodowe i etniczne w Polsce, zimna wojna, totalitaryzm.