Przedwojenne życie Żydów w skali całego miasta

O Radomsku bogatym w żydowską historię i podróży do świata, którego już nie ma, rozmawiamy z Rachel (Lili) Kesselman, założycielką i dyrektorką The Kesselman Museum in Radomsko oraz Yiddele` Memory

Oficjalne otwarcie The Kesselman Museum in Radomsko nastąpiło 2 czerwca 2014 roku, w dniu urodzin Pani zmarłego w 2001 roku ojca, Henry`ego Kesselmana. Powstało, by uczcić pamięć radomskich Żydów, do których społeczności należała Pani rodzina. Radomsko może się pochwalić kilkoma ważnymi osobistościami…

W XIX wieku w Radomsku Szlomo Kohen Rabinowicz założył grupę chasydzką. Ostatnim w dynastii cadyków był Szlomo Henoch, założyciel bet midraszu w Sosnowcu, zamordowany wraz z rodziną w getcie w Warszawie w 1942 roku. Jednym z najsławniejszych radomszczan był urodzony w Piotrkowie Trybunalskim bibliotekarz Tuwia Borzykowski, który był także jednym z dowódców powstania w getcie warszawskim. Przedostał się do niego z zamiarem pomocy w stawieniu czoła okupantom. Słynna biblioteka, w której pracował – „Sholom Aleichem” – miała największy księgozbiór w języku jidysz i hebrajskim w całej Polsce. Mieściła około piętnaście tysięcy woluminów. Dla porównania – biblioteka otworzona uroczyście kilka lat temu przez burmistrza Nicei, gdzie wciąż mieszkam przez pewną część roku, ma trzy tysiące tomów. Po wojnie Borzykowski wyjechał do Izraela, gdzie współtworzył kibuc Lohame Hagetaot (w skład jego grupy założycielskiej wchodzili m.in. Icchak Cukierman i Cywia Lubetkin z Żydowskiej Organizacji Bojowej). Z Radomska pochodzili też rodzice urodzonego w Hanowerze Herszela Grynszpana, który w 1938 roku dokonał w Paryżu politycznego zabójstwa niemieckiego dyplomaty, Ernesta vom Ratha, co Niemcy wykorzystali propagandowo do zorganizowania w listopadzie tego samego roku pogromu znanego jako „noc kryształowa”.

Przed wojną w Radomsku mieszkało, według Wirtualnego Sztetla, 10 tysięcy Żydów. Zagładę przeżyło maksimum 300 osób. Pani ojcu udało się tego dokonać dzięki pomocy ich chrześcijańskich sąsiadów…

Tę poruszającą historię opisuję na oficjalnej stronie muzeum – http://www.kesselman-museum-radomsko.org/. Mój ojciec, Herschele, a po polsku Heniek, który w chwili wybuchu wojny miał 18 lat, wpadł na pomysł ukrycia swojej sześcioosobowej rodziny, w tym pierwszej żony, w pobliskim lesie, w dziurze wykopanej w ziemi. Nocami tata i jego brat Alek wychodzili, by przynieść trochę obierek z ziemniaków, zostawianych specjalnie dla nich w ogrodzie przez pana Kaczmarka. Od czasu do czasu znajdowali też schronienie w domu pana Wincentego Gniatowskiego. Niech będą błogosławieni oni i ich potomkowie. Już po wojnie, 7 lipca 1945 roku dwóch Polaków włamało się do naszego rodzinnego domu i zamordowało babcię i dwudziestoletnią ciocię Dworele. Po ich pogrzebie i zaleczeniu przez Alka ran odniesionych podczas tego zajścia, pozostali przy życiu Kesselmanowie opuścili Polskę, by nigdy tu nie powrócić.

Pani tata nigdy nie przyjechał do Polski po wojnie. A kiedy pani przyjechała do Polski po raz pierwszy?

Dopiero w 2011 roku. Wcześniej w Nowym Jorku poznałam dra Stevena Smitha, dyrektora USC Shoah Foundation i prof. Eli Wiesela, którzy przekonali mnie do mojej pierwszej wizyty w Polsce, by poszukać ludzi pamiętających moją rodzinę. Cztery dni później byłam już w Polsce.

Czy przy tworzeniu muzeum otrzymała pani wsparcie od władz lokalnych?

Gdy rozpoczęłam projekt muzealny w 2014 roku, otrzymałam wsparcie od ówczesnej prezydent miasta, Anny Milczanowskiej, byłej wiceprezydent miasta, Wioletty Pal i od Jarosława Ferenca, pełniącego obecnie funkcję prezydenta Radomska. Jestem bardzo zadowolona, że mam takich partnerów. Dziękuję wszystkim ludziom dobrej woli w Radomsku.

Na czym polega wyjątkowość The Kesselman Museum in Radomsko?

To jedyne muzeum w Europie – a prawdopodobnie i na świecie, jak twierdzi Naczelny Rabin Polski, Michael Schudrich – przedstawiające życie żydowskie w Polsce przed II wojną światową nie w zamkniętej muzealnej przestrzeni, ale w skali całego miasta. Miasta, które nie było metropolią, jak Warszawa czy Łódź, ale też nie małym sztetlem z trzema ulicami, gdzie wystarczyłaby godzina, by je zwiedzić. Radomsko było drugim gettem, które Niemcy stworzyli na okupowanych polskich terenach. Pierwsze powstało w Piotrkowie Trybunalskim w październiku 1939 roku. Radomsko było też pierwszym miastem zbombardowanym o świcie 1 września 1939 roku, dziesięć minut po Wieluniu. W Radomsku mieszkało przed wojną 25 tysięcy mieszkańców, z czego 55 procent stanowili Żydzi.

Na trasie zwiedzania muzeum znajdują się tabliczki objaśniające kolejne miejsca związane z żydowską historią Radomska…

Już niebawem będzie ich w Radomsku sześćdziesiąt, o dziesięć więcej, niż obecnie. Na trzynastokilometrowej trasie zwiedzania The Kesselman Museum in Radomsko te tabliczki informują o sześćdziesięciu żydowskich budynkach, które niegdyś mieściły najważniejsze żydowskie organizacje, takie jak m.in. kluby sportowe HaPoel, HaKoach, Maccabi, Gwiazda, żydowskie partie polityczne, żydowskie związki kupieckie, żydowski bank, słynne żydowskie instytucje, jak Żydowski Fundusz Narodowy, Keren Hayessod, Histadrut, a także instytucje filantropijne – „Beis Lechem” i „Gmilat Chessed”. Trasa obejmuje także informacje o licznych żydowskich szkołach, koszernych hotelach i przedwojennych restauracjach, synagogach, shtieblech i instytucjach religijnych. Żadne inne miasto europejskie nie może się pochwalić taką trasą dla zwiedzających, jaką oferuje The Kesselman Museum in Radomsko. Zapewnia ona podróż do przeszłości, do żydowskiego świata, który istniał niegdyś w Polsce. Objaśnia również specyficzną żydowską architekturę, która powstawała w Polsce z konkretnych powodów religijnych. Muzeum nie stroni od tematu wojny – jedenaście tabliczek wskazuje miejsca związane z Zagładą, takie jak Umschlagplatz, Judenrat, getto, Kommandantur, siedziba Gestapo, opisuje sposób, w jaki odbyła się deportacja… Ale przypomnę jeszcze raz – celem The Kesselman Museum in Radomsko jest pokazanie przedwojennego życia Żydów.

Czy The Kesselman Museum in Radomsko ma do zaoferowania coś szczególnego z myślą o młodych ludziach?

Od założenia muzeum w 2014 roku, muzeum regularnie organizuje działania skierowane do młodzieży, takie jak marsze pamięci, wiodące z terenu dawnego getta do dworca. Każdemu uczestnikowi dajemy żółtą naklejkę z gwiazdą Dawida do przyklejenia na piersi, świece i kamienie do położenia na torach kolejowych.

Czy w Radomsku pojawiło się więcej turystów, od kiedy istnieje muzeum?

Od dwóch lat The Kesselman Museum in Radomsko jest odwiedzane przez niewielkie grupy turystów. Latem muzeum przygotowuje happeningi z radomskimi harcerzami i uczniami, którzy pokazują im zdjęcia Żydów dokładnie w tych miejscach, w których zostały zrobione. Ta akcja spotyka się z miłym przyjęciem także przez radomszczan. W takich działaniach często uczestniczą Naczelny Rabin Polski, ambasadorowie Izraela, Argentyny i państw europejskich. Chciałabym, by turystów było więcej i by muzeum współpracowało z innymi instytucjami w Polsce i za granicą. Muzeum otwiera właśnie fundację – zachęcam wszystkich ludzi dobrej woli, by włączyli się w nasze działania. Muzeum organizuje także wyjątkowe wydarzenia. Do takich należało uczczenie setnej rocznicy deklaracji Balfoura, co poza Izraelem odbyło się jedynie w Londynie, z udziałem premiera Wielkiej Brytanii i Izraela, i w Radomsku, na które przybyli minister Jarosław Sellin i ambasador Izraela.

Czy pani tata opowiadał w domu o swoich wojennych przeżyciach?

Należę do tych dzieci ocalonych z Holokaustu, które dorastały w czasach, gdy w telewizji pojawiały się już programy na temat Zagłady. W moim domu dużo się zatem mówiło na temat wojny. W latach 80. ocaleni byli już bardziej skłonni do takich opowieści – zwyczajnie mieli na to czas, ich życie zawodowe i rodzinne było ustabilizowane. Ojciec zawsze ze mną rozmawiał. Uważam, że to lepsze dla dziecka, kiedy dorasta bez tajemnic. To sprawia, że staje się silniejsze, niczego się nie obawia.

I ten świetny kontakt pani z ojcem, dzięki któremu tak wiele dowiedziała się pani bezpośrednio od niego na temat Zagłady, zainspirował panią do stworzenia Yiddele`Memory…

Stworzyłam tę organizację dzieci Holokaustu – Young Children of the Holocaust Survivors Organization – by zebrać takie osoby, jak ja. Dorastaliśmy w innych warunkach, niż nasze starsze siostry i bracia, urodzone tuż po wojnie, o których francuska psycholog żydowskiego pochodzenia, Nathalie Zajde (wykładowczyni na Uniwersytecie Paryskim specjalizująca się w traumach psychicznych i etnopsychiatrii – przyp. red.), napisała w 2012 roku książkę „Les enfants caché en France”. Te dzieci dorastały w ciszy, smutku, cierpieniu i tajemnicy, nagłym milknięciu dorosłych, kiedy wchodziły do pokoju. Ich trauma brała się z niewiedzy o tym, co spotkało ich rodziny. Nie słyszały o Szoa aż do ukończenia 15. roku życia – we Francji w latach 60. właśnie w tym wieku uczniowie dowiadywali się o Zagładzie. I dopiero wówczas wszystko układało im się w głowie w jedną całość. Z nami było zupełnie inaczej. Byliśmy dziećmi ojców, którzy mieli drugie, młodsze od siebie żony i szczęście posiadania z nimi dzieci w wieku pomiędzy 50-60 lat. To było potomstwo urodzone w latach 1970-80. Dzięki Ocalonym z Holokaustu ojcom będącym w bardziej zaawansowanym wieku, wzrastaliśmy w atmosferze otwartości. Mówię tylko o ojcach, ponieważ 50-60-letnie kobiety już nie mogły mieć dzieci. Nasi ojcowie nie uznawali tajemnic, o wszystkim nam mówili. Chcieli mówić, a ich dzieci chciały ich słuchać.

Kiedy powstała organizacja Yiddele` Memory?

Założyłam ją w 2010 roku, a w 2011 przyjechałam do Radomska. Wówczas skupiłam się na stworzeniu w tym mieście muzeum i to temu projektowi poświęciłam swoje życie.

Rozmawiała Anna Kilian

Fot. pierwsza z tabliczek w The Kesselman Museum in Radomsko (Wikipedia, zdj. Tomasz Leśniowski)