Lidia Ciołkoszowa – życie w cieniu polityki
Jedna z najważniejszych działaczek Polskiej Partii Socjalistycznej. Charyzmatyczna, energiczna i bardzo skuteczna. Przeciwniczka zarówno faszyzmu jak i komunizmu
Urodziła się jako Lidia Kahan 24 czerwca 1902 roku w zasymilowanej rodzinie żydowskiej, z silnymi patriotycznymi tradycjami. W domu Kahanów czytano (nielegalne ówcześnie) gazety niepodległościowe, pielęgnowano kult powstań i bohaterów narodowych. Dość powiedzieć, że idolem dorastającej Lidii był Józef Piłsudski. Po latach wspominała: „legenda bojowców przywiodła mnie do socjalistów. Był to odłam niepodległościowy, wolnościowy i demokratyczny”.
Dzieciństwo spędziła w Łodzi – mieście pełnym kontrastów. Szybkie kariery w przemyśle były kontrapunktem do powszechnej biedy. Matka Lidii, Estera Najfeld, była bardzo zaangażowana w akcje charytatywne, do udziału w których zachęcała swoją córkę. inicjatywa społeczna, działająca od 1904 roku w Łodzi, polegająca na zbieraniu wartościowego mleka od karmiących kobiet, żeby przekazać je uboższym mieszkankom tego miasta, które z powodu złych warunków materialnych nie miały pokarmu dla swoich niemowląt.
Wartości domu rodzinnego miały ogromny wpływ na Lidię, która wyrastała na charyzmatyczną i skuteczną działaczkę. Jej pierwszym publicznym wystąpieniem patriotycznym był udział w manifestacji z okazji rocznicy Konstytucji 3 maja. Miała wtedy 14 lat. W tym czasie była już zaangażowaną harcerką. W 1920 roku podczas wojny z bolszewikami, stworzyła Szkolny Komitet Pomocy Żołnierzom, w którym naprawiano bieliznę ze szpitali wojskowych.
W czasie studiów zapisała się do Polskiej Partii Socjalistycznej. Jako młoda socjalistka zdecydowanie przeciwstawiała się zarówno faszyzmowi, jak i komunizmowi: swój obroniony w 1925 r. doktorat poświęciła motywom politycznym i społecznym w twórczości Stefana Żeromskiego, jej ulubionego pisarza, którego ceniła za radykalny antykomunizm.
„Kiedy się obroniłam, moi przyjaciele ofiarowali mi wielki portret Żeromskiego, który wisiał nad moim łóżkiem aż do wojny”.
W tym samym roku wyszła za mąż za Adama Ciołkosza – Polaka, socjalistę, uczestnika walk o Lwów, trzeciego powstania śląskiego i wojny polsko-bolszewickiej, PPS-owca zdeterminowanego by „inaczej urządzić świat”.
Szokiem dla polskich socjalistów był zamach majowy z 1926 roku. Początkowo poparli Józefa Piłsudskiego, ponieważ uważali go za bliskiego sobie ideologicznie, dawnego bojowca PPS. Ale Już w 1927 roku działacze PPS nie mieli złudzeń co do polityki sanacji i stali się wobec niej opozycyjni. Lidia wtedy wyrzuciła z domu duże portretowe zdjęcie Piłsudskiego.
W 1928 roku Adam Ciołkosz został jednym z najmłodszych i najaktywniejszych posłów w polskim sejmie. Walczył ze starą ordynacją wyborczą w Galicji oraz wspierał protesty robotników. W 1930 Adam Ciołkosz stał się ważną postacią Centrolewu, organizował wielki opozycyjny Kongres Obrony Prawa i Wolności Ludu. Jego działalność miała jednak swoją ceną: 18 czerwca 1930 roku został z powodów politycznych brutalnie pobity, a parę lat później, w wyniku procesu brzeskiego w 1932 roku, trafił na trzy lata do więzienia.
Lidia wielokrotnie mówiła, że zawsze żyła w cieniu męża, ale nie była to prawda. Jej działalność była nie mniej istotna od działalności męża. Lidia pracowała społecznie w Towarzystwie Uniwersytetu Robotniczego i Robotniczym Towarzystwie Przyjaciół Dzieci, organizowała kolonie i świetlice dla najmłodszych. A kiedy Ciołkosz został aresztowany za działalność przeciwko sanacji i trafił do twierdzy w Brześciu, to ona przejęła jego obowiązki w PPS. Prowadziła bardzo udaną kampanię wyborczą męża w Tarnowie, gdzie został wybrany rekordową liczbą 65 tysięcy głosów. Wykorzystała wtedy swoją działalność pedagogiczną i organizacyjną wśród dzieci tarnowskich robotników, których rodzice, zadowoleni z jej pracy, stali się elektoratem małżeństwa Ciołkoszów. Przyjąwszy nową rolę, walczyła o lepsze warunki dla bezrobotnych oraz polepszenie komunikacji w mieście. Od tej pory była stałą członkinią Rady Naczelnej PPS. Profesor Andrzej Friszke napisał: „tego stanowiska się nie dostawało za bycie żoną posła. To jest awans do ścisłej elity politycznej. Miała talent jako lider, była energiczna, nastawiona na realizację założonych celów. Ale i bardzo ciepła. Błyskawicznie buduje autorytet wśród współpracowników męża, a to w większości mężczyźni”. Nic dziwnego zatem, że Lidia Ciołkosz wkrótce była już radną w Tarnowie.
Jej dynamiczna kariera polityczna imponuje tym bardziej, że rozwijała się jakby na przekór narastającemu w Polsce antysemityzmowi. Ciołkosz wspominała spotkanie z kolegą ze studiów w latach 30-tych, bliskim współpracownikiem Romana Dmowskiego, Tadeuszem Bieleckim, któremu bez oporów powiedziała: „No i jak my mamy teraz spacerować po Warszawie, pan z mieczykiem Chrobrego w klapie, a ja ze swoim nosem”. Gorzko brzmiał też „komplement”, który usłyszał od tarnowskich robotników jej mąż: „Mamy do Was, towarzyszu Ciołkosz, prośbę: nie przysyłajcie nam na mówców żadnych Żydów, najlepiej niech zawsze przychodzi towarzyszka Ciołkoszowa”.
Ciołkoszowie
Na cztery lata przed wybuchem wojny Ciołkoszowie przeprowadzili się do Krakowa, gdzie związali się towarzysko z Wandą Wasilewską i Józefem Cyrankiewiczem. Adam nadal działał w PPS, Lidia pracowała zaś w krakowskim Towarzystwie Uniwersytetu Robotniczego, na Uniwersytecie Ludowym i w Robotniczym Towarzystwie Przyjaciół Dzieci. Podobnie jak w Tarnowie organizowała i prowadziła kolonie dla dzieci z biednych rodzin robotniczych. Zarabiała na życie w kancelarii adwokackiej.
W grudniu 1938 roku Adam wziął udział w wyborach samorządowych. Podczas kampanii walczył z endecją: „to polska odmiana hitleryzmu! Wołają o Wielką Polskę, ale chcą małego Krakowa, w którym wszystkie szyby byłyby wybite, a połowa ludzi chodziłaby z głowami pokrwawionymi od ciosów endeckich pałkarzy. Endecja to stronnictwo skarlenia i małości duchowej”. Tutaj również współpracował, podobnie jak w Tarnowie, z żydowską partią socjalistyczną Bundem. Zarówno PPS jak i Bund były partiami lewicowymi walczącymi zarówno z sanacją jak i endecją.
Krakowskie wybory samorządowe razem z Lidią wygrali.
W lecie 1939 roku Lidia zorganizowała ostatnie kolonie dla robotniczych dzieci, kilka tygodni później – wybuchła wojna. „Wybuch wojny zastał mnie samą, z dziesięcioletnim synem Andrzejem, w Krakowie – wspominała. – Byłam zaniepokojona przedłużającą się nieobecnością męża. Dopiero w niedzielę wieczorem ruszyliśmy ze znajomymi w pieszą uchodźczą wędrówkę przez Polskę, raz po raz pod bombami niemieckimi”. Zdążyli uciec w ostatniej chwili. Następnego dnia do ich krakowskiego mieszkania wkroczyło Gestapo, chcąc ich aresztować.
Polski rząd emigracyjny kazał Ciołkoszom uciekać do Francji, dokąd dotarli (oddzielnie) w lutym 1940 roku. Potem – już całą rodziną – wyemigrowali do Wielkiej Brytanii. On został członkiem Rady Narodowej, ona pracowała w Komitecie Zagranicznym PPS. Oboje nie zgadzali się z polityką Władysława Sikorskiego, któremu zarzucali antydemokratyczne przekonania. Zostali boleśnie ukarani, Adam stracił na pewien czas swoje polityczne stanowisko. Lidia musiała samodzielnie utrzymywać całą rodzinę, pracując w zarządzie Światowego Związku Polaków z Zagranicy „Światpol”.
Istotnym elementem działalności politycznej Ciołkoszów była sprawa żydowska. Na emigracji, w programie politycznym męża Lidii ważnym punktem było odejście od przymusowej emigracji Żydów z Polski. Bardzo wcześnie alarmowali również wszystkie partie Międzynarodówki Socjalistycznej o zagładzie ludności żydowskiej. W 1942 roku zorganizowali uroczystości w Caxton Hall, podczas których przedstawili sprawę zbrodniczej działalności Niemców. Podczas II wojny światowej zabita została prawie cała rodzina Lidii – ocalał tylko jeden brat.
W maju 1945 roku wojna się skończyła, Niemcy wraz z sojusznikami zostały pokonane.
„Słuchaliśmy Churchilla, Anglicy wiwatowali, ja gorzko płakałam, Adam stał przygnębiony”.
W maju 1946 odwiedził ich w Londynie dawny przyjaciel, również działacz PPS Józef Cyrankiewicz: „Gdy otworzyłam mu drzwi, popłakał się”. Antykomunistyczne poglądy Ciołkoszów nie pozwolił im na powrót do Polski. Nigdy nie przyjęli jednak brytyjskiego obywatelstwa.
Po wojnie utrzymywali się z jej pracy w „Światpolu” i w Zjednoczeniu Polek oraz z pracy dziennikarskiej Adama. Przez wiele lat byli aktywni w Radiu Wolna Europa oraz Paryskiej Kulturze – Lidia zredagowała wiele polskich książek wydanych na emigracji. W 1960 roku wskutek intryg zostali wyrzuceni PPS. Stworzyli wtedy własną frakcje zwaną „lewym nurtem”. W okresie powojennym wydali wiele broszur i książek poświęconych polskiemu socjalizmowi. Dziełem ich życia miało być opracowanie „Zarysu dziejów socjalizmu polskiego”. Niemniej powstały tylko dwa tomy z zaplanowanych pięciu. Na bieżąco śledzili wydarzenia w Polsce, w której ich nazwisko było zakazane przez władze, utrzymywali kontakty z przedwojennym działaczami PPS. Angażowali się również w działalność opozycyjną.
W 1968 roku Lidia publicznie stanęła w obronie pisarza Pawła Jasienicy, którego atakował Pierwszy Sekretarz PZPR Władysław Gomułka. Aktywnie popierali Komitet Obrony Robotników powstały w 1976 roku, a później wspierali działaczy „Solidarności”. Zawsze chętnie gościli w londyńskim domu opozycjonistów i badaczy z Polski. Stworzyli Fundusz Pomocy Krajowi. Po śmierci męża, Lidia przewodniczyła Funduszowi oraz przejęła kierownictwo emigracyjnego PPS.
„Myślę, że tradycja PPS żyje w narodzie polskim – mówiła w Radiu Wolna Europa. – Widać to z przejawów, które są dla mnie zupełnie niezwykłe. Ludzie zaangażowani w ruchu oporu, którzy nigdy nas – ani mnie, ani mojego męża – nie znali, jak przyjeżdżają do Londynu, chcą przyjść do mnie na rozmowę na temat PPS i dawnych czasów. Myślę, że to dzięki wychowaniu robotników przed wojną przez Polską Partię Socjalistyczną w tradycji antykomunistycznej i niepodległościowej. Z tradycji PPS do współczesnej Polski będzie można przenieść przede wszystkim ogromną ofiarność w sprawach niepodległości narodowej, obrony Rzeczpospolitej. To w robotnikach polskich zostało przez PPS włożone do serca”.
W 1990 roku po raz pierwszy od wybuchu II wojny światowej przyjechała do Polski. Spotkała się z premierem Tadeuszem Mazowieckim. Wzięła też udział w XXV Zjeździe PPS, gdzie doszło do formalnego zjednoczenia emigracyjnej i krajowej PPS. Została też jako ostatnia żyjąca członkini władz przedwojennej PPS wybrana na Honorową Dożywotnią Przewodniczącą Partii.
„Uczuciowo przeżyłam głęboko Kongres PPS. Mimo głębokiego zadowolenia ze zjednoczenia PPS i z osiągnięć politycznych nie umiałam oderwać się od przeszłości, od wspomnień o najbliższych ludziach z dawnych Kongresów; brak Adama odczuwałam bardzo boleśnie”.
Nie do przyjęcia była jednak współpraca, którą partia PPS nawiązała z postkomunistami (SLD). Z żalem odcięła się od PPS:
„komunizm niszczy wolność, demokrację, swobodę dyskusji i opozycji, szerzy terroryzm, prowadzi do masowego zniewolenia ludzi, do nędzy, a potem też do tworzenia wielkiego systemu pracy niewolniczej. Byliśmy niepodległościowcami; walczyliśmy o zmiany, ale w ramach niepodległego państwa polskiego. Tymczasem komuniści chcieli Polskiej Republiki Rad w ramach Związku Radzieckiego”.
W 1996 roku zamieszkała w polskim domu opieki im. o. Maksymiliana Kolbego w Londynie. „Ostatnia niepodległa” zmarła dwa tygodnie przed swoimi setnymi urodzinami. Warto opisać krótko kontekst historyczny dla mniej zorientowanych czytelników.