Kolekcja MGW: Christian Boltanski „Duchy Warszawy” (Les Fantômes de Varsovie), 2001
W 2009 r. Christian Boltanski sprzedał swoje życie. Transakcja była wynikiem zakładu z australijskim zawodowym hazardzistą, biznesmenem i kolekcjonerem sztuki Davidem Walshem – założycielem Museum of Old and New Art (MONA) na Tasmanii.
Boltanski zaproponował trwającą do końca życia 24-godzinną transmisję live ze swojego studia wprost do należącej do Walsha tasmańskiej jaskini. W zamian milioner przystał na wysokie honorarium wypłacane artyście w comiesięcznych ratach. Jeśli ten umarłby przed upływem ośmiu lat – zarejestrowany materiał przechodziłby na własność Walsha poniżej uzgodnionej sumy. Jeżeli żyłby dłużej niż osiem lat – praca byłaby odpowiednio do długości życia droższa. Boltanski miał wtedy 65 lat, a projekt The Life of C.B. (Życie C.B.) posmak „faustowskiego paktu”. Jednak z założenia efektem tego „zaprzedania duszy diabłu” był niezwykły zapis życia artysty, który w swojej twórczości poruszał temat śmierci, przemijania i nietrwałości pamięci.
Konceptualną sztukę Boltanskiego najpełniej określa pojęcie intermedialności, czyli działań realizowanych z użyciem różnych mediów i pomiędzy odmiennymi dziedzinami twórczości. Urodzony w 1944 r. francuski artysta – jeden z najważniejszych twórców drugiej połowy XX i początku XXI w. – nie miał wykształcenia artystycznego, a uprawiane w młodości malarstwo szybko zastąpiła fotografia jako medium dominujące w jego pracach. Był autorem spektakularnych instalacji oraz działań efemerycznych, wykorzystywał przedmioty codziennego użytku (objet trouvé), dokumenty, zdjęcia i rzeczy znalezione na pchlich targach, zdjęcia z gazet, światło i dźwięk. Efektem miał być odbiór bliski doświadczeniu teatralnemu – wejście w przestrzeń działa sztuki, którym artysta potrafił wypełnić całą salę. Chętnie też pokazywał prace poza galeriami i muzeami – w miejscach publicznych, np. w kościołach. Element sacrum był ważny w jego twórczości, chociaż nie wynikał z pobudek religijnych. Boltanskiego interesował, obecny w sztuce od setek lat, temat vanitas – marności, ulotności życia. Dla niego była to również ulotność pamięci. Dlatego w swoich pracach, których „śmiertelność” wpisywał w proces twórczy, starał się przywracać pamięć – o sobie, swoim dzieciństwie, ludziach, także tych nieznanych, anonimowych, zapomnianych. Choć na chwilę „uświęcał” ich życie poprzez sztukę.
Dla artysty najważniejszy był moment spotkania widza z dziełem, poruszenie go i pozostanie w jego pamięci. Pamięci, która kończy się wraz ze śmiercią. Zachowaniu jej służyły tworzone przez Christiana Boltanskiego archiwa – z pudełek po herbatnikach, zdjęć anonimowych osób, ubrań, dźwięku bijących serc. Ten ostatni projekt, Les Archives du Cœur (Archiwum serc, 2005), to nagrania bicia serc kilkudziesięciu tysięcy ludzi finalnie ulokowane w swoistej bibliotece na wyspie Teshima w Japonii. Motywem powtarzającym się w wielu instalacjach są też ubrania (nawet tony ubrań, tak jak na wystawie Personnes w paryskim Grand Palais w 2010 r.), słusznie przywodzące skojarzenia z nazistowskimi obozami śmierci. Odniesienia do tragedii Holokaustu wielokrotnie powracały w twórczości Francuza, co bezpośrednio wynikało z wojennych doświadczeń jego najbliższych. Artysta pochodził z inteligenckiej paryskiej rodziny. Jego ojciec Étienne Alexandre Boltanski był lekarzem, Żydem i emigrantem z Ukrainy, matka – pisarka Marie-Elise Ilari-Guérin – Korsykanką i katoliczką. Ojciec uniknął deportacji do obozu śmierci dzięki upozorowaniu w 1942 r. rozwodu i ucieczki do tzw. strefy nieokupowanej (zone libre). W rzeczywistości przez półtora roku ukrywał się w paryskim mieszkaniu Boltanskich w kryjówce pod podłogą. Niebezpieczeństwo ujawnienia tajemnicy wzrosło, gdy jego żona zaszła w ciążę. Christian przyszedł na świat 6 września – tuż po wyzwoleniu Paryża, jednak wojna i Zagłada były głównym tematem rozmów w rodzinnym domu, gdy był dzieckiem. To ukształtowało wrażliwość Boltanskiego i ukierunkowało jego myślenie jako artysty. Fotografia zaś – z założenia chwytająca ulotne chwile, będąca świadectwem przeszłości i narzędziem pamięci – najbliższym tej wrażliwości medium. W swoich pracach przywoływał, m.in. twarze Żydów, a tym samym zachęcał do refleksji nad ich losem oraz historią. Zacierał w ten sposób granicę między pamięcią indywidualną a zbiorową; doświadczenie prywatne czynił uniwersalnym.
W tę grupę dzieł Christiana Boltanskiego wpisuje się również praca Duchy Warszawy, znajdująca się w kolekcji Muzeum Getta Warszawskiego. Artysta stworzył ją specjalnie na swoją retrospektywną, kuratorowaną przez Miladę Ślizińską wystawę Revenir w Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski w 2001 r. (wówczas nosiła tytuł Les Habitants de Varsovie). Instalacja składa się z metalowych stelaży i oświetlonych punktowo wydruków czarno-białych fotografii, na których znajdują się twarze przedwojennych żydowskich mieszkańców Warszawy. Pracy towarzyszył anons w specjalnym, zaprojektowanym przez Boltanskiego dodatku do „Gazety Wyborczej”: „Ci ludzie żyli w Warszawie w 1937 r. Jeśli kogoś rozpoznajesz, prosimy o kontakt z nami”. Przekaz dzieła wzmacniał projekt Świadek, na który składało się 40 billboardów umieszczonych w przestrzeni miasta, pokazujących wyłącznie powiększenia oczu bezimiennych bohaterów pracy. Artysta zwracał w ten sposób uwagę na brak historycznych śladów obecności Żydów w tkance miejskiej Warszawy, świadectwa wojennej tragedii społeczności żydowskiej i Zagłady. W tym kontekście Duchy Warszawy to bardzo ważna praca zrealizowana, by przywrócić pamięć o tych, którzy tworzyli to miasto, lecz stali się często anonimowymi ofiarami „hitlerowskiej machiny śmierci”.
Boltanski miał szczególny związek z Polską, nie tylko dlatego, że tu jego nazwisko „brzmi mniej więcej normalnie”. Debiutował na scenie artystycznej pod koniec lat 50., wystawiał na całym świecie, jego dzieła znajdują się w kolekcjach najważniejszych instytucji sztuki (Centre Georges Pompidou w Paryżu, Museum of Modern Art w Nowym Jorku, Tate Gallery w Londynie). W Warszawie po raz pierwszy pokazywał swoje prace w 1978 r. w Galerii Foksal, zaprzyjaźnił się wówczas ze środowiskiem wokół tego miejsca zgromadzonym. Bliska mu była postać Tadeusza Kantora – również ze względu na podobną tematykę i estetykę ich sztuki. W 2011 r. złożył hołd nieżyjącemu koledze, realizując w krakowskiej Cricotece wystawę-instalację W mgnieniu oka. Wyłożył wówczas podłogę trawą i ściętymi kwiatami, które w czasie trwania pokazu podlegały naturalnym procesom rozkładu, natomiast trzy zegary odliczały czas życia Kantora, Boltanskiego i kuratorki Joanny Zielińskiej. Ostatnia wystawa artysty – już pośmiertna – odbyła się w 2022 r. we wrocławskiej galerii OP ENHEIM i prezentowała prace, które podarował swojej życiowej partnerce, polskiej artystce Angelice Markul. Milada Ślizińska, przyjaciółka artysty i kuratorka 6 septembre hommage à Christian Boltanski, tak mówiła o tej ekspozycji: „Ta wystawa jest minimalistyczna i bardzo intymna, wzruszająca i odkrywająca ludzką wrażliwość. Wielkie tematy, o których artysta mówi, spotykają się z banalnością przedmiotów, które wykorzystuje w swojej sztuce. Boltanski powiedział kiedyś, że artysta nie ma na nic bezpośredniego wpływu. Może tylko zadawać pytania i budzić uczucia”.
Christian Boltanski zmarł 14 lipca 2021 r. w wieku 76 lat. Wygrana w zakładzie z Davidem Walshem była niekwestionowana, a transmisja ze studia artysty została wyłączona trzy dni później. Pozostał zapis – dokument ostatnich dwunastu lat jego życia i twórczości, który stał się częścią kolekcji Australijczyka. Boltanski w przewrotny sposób zadbał o przechowanie pamięci o sobie. Jak mówił w jednym z wywiadów: „Całe życie próbowałem walczyć z faktem umierania oraz bycia zapomnianym. Choć tak naprawdę to zupełnie niemożliwe”. A mimo to w swojej sztuce pokazywał tak nietrwałość pamięci, jak i sposoby na jej zachowanie. Przywoływane duchy przeszłości stawały się, choć na chwilę, częścią pamięci kolektywnej, bo „piękne w byciu artystą jest to, że opowiadasz o własnej wiosce, ale staje się ona wioską wszystkich”.
Marta Miś – historyczka sztuki, filmoznawczyni, kuratorka, redaktorka. W latach 2011–2022 pracowała w Zachęcie – Narodowej Galerii Sztuki, gdzie m.in. kuratorowała wystawy Jacek Malinowski. Dwubiegunowo, Aleksandra Kubiak. Śliczna jesteś Laleczko, Mariusz Wilczyński. Zabij to… Autorka tekstów o kinie oraz sztukach wizualnych. Publikowała m.in. w miesięczniku „Kino”, katalogach MFF Nowe Horyzonty, katalogach wystaw. Od 2022 roku związana z Galerią Sztuki Współczesnej w Opolu.