Uzbrojenie powstańców w getcie

Od wiosny 1942 r., wraz z nadchodzącymi do getta warszawskiego wiadomościami o kolejnych zbrodniach na Żydach, wśród młodych działaczy konspiracyjnych formowała się myśl o utworzeniu zbrojnej organizacji, mającej walczyć z Niemcami. Rozpoczęcie deportacji Żydów z Warszawy do obozu zagłady w Treblince w lipcu 1942 r. było bodźcem, który doprowadził do powstania Żydowskiej Organizacji Bojowej. Początkowo nie dysponowała ona niemal żadną bronią, przez co jej działalność ograniczała się z jednej strony do informowania Żydów o tym, że deportacja oznacza śmierć, z drugiej zaś do aktów sabotażu. Już w sierpniu 1942 r. członkowie ŻOB podpalili kilka magazynów należących do niemieckich warsztatów. W tym samym czasie konspiratorom udało się nawiązać kontakt z Gwardią Ludową, której przedstawiciel, Henryk Kotlicki, przemycił do getta pistolet. Prawdopodobnie tę broń wykorzystał kilka dni później Izrael Kanał. 20 sierpnia dokonał on nieudanego zamachu na szefa Żydowskiej Służby Porządkowej, Józefa Szeryńskiego, który odniósł jedynie lekkie rany. Od tego czasu zaczęła się budowa żydowskiego arsenału, później wykorzystanego w powstaniu w getcie.

 

Izrael Kanał – domena publiczna

Izrael Kanał | Domena publiczna

Początkowo zbieranie broni szło bardzo opornie – konspiratorzy nie mieli dobrych kontaktów z polskim podziemiem ani ze sprzedawcami broni na czarnym rynku. Ponadto 3 września 1942 r. doszło do wpadki, kiedy łączniczka ŻOB, Regina Justman, została schwytana przez Niemców podczas przenoszenia kilku pistoletów z jednej kryjówki do drugiej. Dla młodej organizacji był to znaczący cios. Jeszcze w styczniu 1943 r. żydowscy konspiratorzy dysponowali bardzo niewielką ilością broni, ograniczającą się do kilkunastu pistoletów i granatów. Dopiero po częściowym sukcesie, jakim zakończyła się samoobrona styczniowa z 18-22 stycznia 1943 r., gromadzenie uzbrojenia znacznie przyspieszyło. Broń trafiała w ręce żydowskich konspiratorów czterema drogami. Zarówno Żydowska Organizacja Bojowa jak i Żydowski Związek Wojskowy zdołały kupić większą ilość pistoletów na czarnym rynku, a ŻOB ponadto otrzymał w darze kilkadziesiąt sztuk (najprawdopodobniej 60 lub 70) od Armii Krajowej. Ponadto obie organizacje zdobyły niewielką ilość broni na wrogu – rozbrajając Niemców i polskich policjantów tzw. granatowych na terenie getta. Oprócz tego obie organizacje prowadziły konspiracyjną produkcję broni miotanej.

Fotografia Miriam Justman oraz Pauliny Włodawer i Reginy Justman

Fotografia Miriam Justman oraz Pauliny Włodawer i Reginy Justman | Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN

O przemycie broni do getta pisał szerzej Wojciech Rodak[zainteresowanych odsyłam do jego tekstu], stąd tutaj przedstawiony będzie jedynie zarys tej operacji. Żydowski Związek Wojskowy dużą część swojego arsenału kupił od Cezarego Ketling-Szemleya – dowódcy niewielkiej organizacji podziemnej (Polskiej Ludowej Akcji Niepodległościowej), który dzięki kontaktom w konspiracji zdołał dostarczyć do getta kilka tysięcy sztuk amunicji i pewną ilość broni palnej – w tym, być może, karabiny. Poza tym ŻZW szukał kontaktów do innych sprzedawców broni, prawdopodobnie wykorzystując koneksje niektórych członków organizacji z półświatkiem. Z kolei ŻOB, dla uzupełnienia darów od AK, wysłał poza mury getta kilkoro łączników, którzy mieli skupować broń i przerzucać ją w ustalonych terminach. Kluczową rolę w tych zakupach odgrywał Arie Wilner ps. „Jurek”, reprezentant ŻOB poza gettem oraz łącznicy tacy jak Władka Meed i Tuwia Szejngut.

Równolegle w getcie trwała konspiracyjna produkcja prostych rodzajów broni – butelek zapalających i granatów. W ŻOB za tę produkcję odpowiadał inżynier Michał Klepfisz, któremu instruktażu udzielił członek polskiego podziemia, niejaki „Julian”. Prawdopodobnie tak przedstawił się mjr Zbigniew Lewandowski ps. „Szyna” – ówczesny szef Biura Badań Technicznych AK, który po latach opowiadał Hannie Krall: „Koktajle Mołotowa? – Nawet porównania nie ma. Nasze butelki były finezyjne, delikatne […] punkty zapłonowe miały na obwodzie całej powierzchni. […] Najnowsza zdobycz Biura Badań Technicznych AK”. O skali produkcji niech zaświadczą dwie liczby. Według Marka Edelmana, poza szedytem (popularnym materiałem wybuchowym używanym w konspiracyjnych zbrojowniach) do getta przemycono ok. dwa tysiące litrów benzyny do butelek zapalających. Wiele lat po wojnie w rejonie zbiegu al. Marchlewskiego (obecnie – Jana Pawła II) i Miłej odkryto depozyt zawierający, według doniesień prasowych, nawet 100 tysięcy szklanych ampułek wypełnionych mieszaniną zapalającą się w razie ich zbicia, które były wykorzystywane jako zapalniki. Jedną z konspiracyjnych wytwórni butelek zapalających odwiedziła Władka Meed. Opisywała ona pokój, gdzie „dwóch młodych ludzi zajętych było pracą. Jeden pochylał się nad wielką beczką, mieszając powoli jej zawartość. Drugi ostrożnie nabierał wymieszany płyn i napełniał nim butelki […] Pod ścianą stały równe rzędy <<koktajli Mołotowa>>. […] Na twarzach pracujących malowała się ponura determinacja”. Z kolei na strychu kamienicy przy ul. Nowolipie 51, komunistyczny oddział ŻOB przygotowywał granaty z żarówek, do których wsypywano bliżej nieznany materiał wybuchowy. Ogółem wyprodukowano dość granatów i butelek, by móc wydać każdemu z członków ŻOB po kilka z nich na początku powstania. Prawdopodobnie ŻZW nie wytwarzał broni na większą skalę, gdyż nawet proste w produkcji butelki zapalające kupowane były od Ketling-Szemleya.

Cezary Ketling-Szemley - Muzeum Powstania Warszawskiego

Cezary Ketling-Szemley | Muzeum Powstania Warszawskiego

Zarówno ŻOB jak i ŻZW zdołały zdobyć niewielkie ilości broni na wrogu. Były to o tyle ważne zdobycze, że łupem Żydów padały wówczas karabiny – znacznie trudniejsze do przemycenia do getta i pozwalające prowadzić walkę na większym dystansie niż broń krótka. W pierwszego dnia samoobrony styczniowej, 18 stycznia 1943 r., grupa ŻOB na ul. Zamenhofa zdołała zabić, prawdopodobnie, dwóch Niemców i zdobyć ich broń, a kolejnego dnia jeden z jej członków – Zacharie Artsztajn – po kolejnym starciu miał przynieść naręcze zdobycznej broni. Jeszcze jeden karabin zdobył Mordechaj Anielewicz, który w walce wyrwał broń Niemcowi konwojującemu grupę Żydów na Umschlagplatz i zdołał zbiec z placu walki. Ogółem w trakcie samoobrony styczniowej ŻOB miał pozyskać w sumie kilkanaście sztuk broni palnej. W kolejnych tygodniach zarówno ŻZW jak i ŻOB zdobyły jeszcze kilka sztuk broni rozbrajając w getcie policjantów czy członków straży przemysłowej – Werkschutzów.

Gdy około 6 rano 19 kwietnia 1943 r. do getta warszawskiego weszły oddziały niemieckie, napotkały one opór kilkuset członków ŻOB i ŻZW. Cywia Lubetkin, jedna z założycielek ŻOB, wspominała po wojnie: „Jakże wiele się zmieniło, odkąd po raz pierwszy strzelaliśmy w styczniu! Wtedy […] staliśmy sami, mała grupa ludzi, przeciw batalionom Niemców. […] Całe ówczesne nasze uzbrojenie stanowiły granaty ręczne i kilka rewolwerów. A teraz setki bojowców, na umocnionych pozycjach, gotowych do śmiertelnej walki z wrogiem”. Ten optymistyczny obraz szybko uzupełniała: „Również teraz mieliśmy bardzo mało broni”. W praktyce do wybuchu powstania żydowskie podziemie zdołało pozyskać kilkaset pistoletów, kilka tysięcy granatów i butelek zapalających i niewielką ilość broni długiej, co pozwoliło uzbroić większość walczących w pistolety i po kilka granatów bądź butelek zapalających. W arsenale ŻOB znalazło się w sumie około 10 karabinów powtarzalnych i prawdopodobnie jeden pistolet maszynowy. Prawdopodobnie kilka dni przed powstaniem ŻZW zdołał kupić 2-3 karabiny maszynowe, a wcześniej – bliżej nieznaną liczbę karabinów powtarzalnych.

Najsłabszym elementem uzbrojenia powstańczego były zapasy amunicji. Dowodzący oddziałami ŻOB w rejonie zakładu szczotkarzy Marek Edelman raportował, że na jeden pistolet przypadało przeciętnie po 10-15 nabojów. Zmuszało to powstańców do bardzo ostrożnej walki i liczenia się z każdym strzałem. Aron Karmi opowiadał po latach w jaki sposób rozróżniał kto strzela: „Po strzałach odróżnialiśmy, czy to nasi czy Niemcy – nasi to pistolety i granaty, a Niemcy to ciężkie karabiny”. Nawet przy oszczędnym gospodarowaniu zapasy amunicji kurczyły się w oczach. Już po pierwszym starciu wiele oddziałów nie miało czym walczyć. Masza Glajtman-Putermilch opisując walki pierwszego dnia powstania mówiła: „Cofaliśmy się strychami, bo nie mieliśmy więcej amunicji. To pamiętam! Jak wystrzelaliśmy wszystkie kule z naszych pistoletów i rzuciliśmy wszystkie granaty, to się wycofaliśmy”. W nieco lepszej sytuacji był ŻZW w rejonie pl. Muranowskiego, gdyż kilka tysięcy nabojów pozyskanych od Ketlinga-Szemleya pozwoliło na walkę przez kilka dni. 22 kwietnia i ta rezerwa się skończyła, przez co ŻZW podjęło decyzję o ewakuacji głównej części swoich sił z getta.

Plac Muranowski

Plac Muranowski | zbiory Muzeum Getta Warszawskiego

Masza Glajtman – Putermilch 1946 .GFH

Masza Glajtman – Putermilch 1946 | Ghetto Fighters’ House

Szmuel Krakowski, oficer Wojska Polskiego i późniejszy wieloletni dyrektor Instytutu Yad Vashem, szacował: „przewaga hitlerowców nad powstańcami w uzbrojeniu strzeleckim i maszynowym – nie licząc pistoletów zwykłych, ze względu na ich nikłą przydatność do regularnych walk ulicznych – wynosiła już w pierwszym dniu powstania co najmniej jak 27 do 1. Przewaga ogniowa hitlerowców daleko jednak przewyższała ten stosunek. Musimy tu bowiem dodatkowo uwzględnić stan amunicji posiadanej przez obie strony”. Dysproporcję tę przedstawiał bardzo obrazowo: „pewne jest, że na 1 ckm [ciężki karabin maszynowy – MG] hitlerowców przypadało więcej amunicji, aniżeli w ogóle miały wszystkie grupy bojowe powstańców, z wyjątkiem amunicji do pistoletów zwykłych”. Ten brak amunicji zmusił walczących do zmiany taktyki. W znanym liście do Icchaka Cukiermana z 23 kwietnia 1943 r. Mordechaj Anielewicz raportował: „począwszy od dzisiejszego wieczoru przeszliśmy na walkę partyzancką” – co oznaczało rezygnację z większych starć, na rzecz nocnych zasadzek na niewielkie patrole niemieckie. Anielewicz liczył, że w ten sposób uda się zdobyć broń na wrogu. Po kilku takich akcjach Niemcy wzmocnili swoje patrole, przez co zasadzki stały się niemal niemożliwe.

"Mechica. Indywidualny i zbiorowy opór kobiet podczas Zagłady" w formie sztandaru, stworzony jako element działania artywistycznego w rocznicę wybuchu Powstania w Getcie Warszawskim 19 kwietnia 2020 r., z wizerunkami: Niuty Tajtelbaum, Cywii Lubetkin, Tosi Altman, Reginy Fuden, Gitty Kwonki i Feli Talman- autorka Hertzberg, Zuzanna

„Mechica. Indywidualny i zbiorowy opór kobiet podczas Zagłady” w formie sztandaru, stworzony jako element działania artywistycznego w rocznicę wybuchu Powstania w Getcie Warszawskim 19 kwietnia 2020 r., z wizerunkami: Niuty Tajtelbaum, Cywii Lubetkin, Tosi Altman, Reginy Fuden, Gitty Kwonki i Feli Talman- autorka Hertzberg, Zuzanna | zbiory Muzeum Getta Warszawskiego

W kolejnych dniach powstania braki amunicji były coraz bardziej dotkliwe. Pod ziemią ukrywało się nadal wielu członków konspiracji, lecz nie mieli oni czym walczyć. Atmosferę panującą w bunkrze przy Miłej 18, gdzie ukrywało się przynajmniej kilkudziesięciu członków ŻOB opisywała Cywia Lubetkin: „Bojowcy leżeli na pryczach okryci szmatami, zgnębieni, zatopieni w myślach. Od początku powstania upłynęły trzy tygodnie. W rzeczywistości walka już się skończyła. Nie było już ani komu, ani czym prowadzić wojny. Naboje prawie całkiem się wyczerpały. […] Mieliśmy uczucie, że czeka nas wszystkich powolna śmierć”. W tych warunkach jasnym stawało się, że kontynuacja walki jest niemożliwa. Już po kilku dniach powstania, z getta ewakuowała się główna część sił ŻZW, później – 30 kwietnia bojowcy ŻOB z terenu szopów, a w nocy z 8 na 9 maja – pozostali przy życiu członkowie tej organizacji z tzw. getta centralnego. W ruinach pozostali tylko nieliczni powstańcy, do których przywarło miano gruzowców.

 

Bibliografia: 

  • Lubetkin Cywia, Zagłada i powstanie, Warszawa 1999.
  • Grupińska Anka, Ciągle po kole, Wołowiec 2013.
  • Mark Bernard, Powstanie w getcie warszawskim, Warszawa 1963.
  • Archiwum Akt Nowych, Delegatura Rządu na Kraj, sygn. 202/XV/2, List Mordechaja Anielewicza do Icchaka Cukiermana, 23 IV 1943 r.
  • Krall Hanna, Zdążyć przed panem Bogiem, Warszawa 1997.
  • Libionka Dariusz, Weinbaum Lawrence, Bohaterowie, hochsztaplerzy, opisywacze, Warszawa 2011.
  • Edelman Marek, Getto walczy (Udział Bundu w obronie getta warszawskiego), Warszawa 1945.
  • Krakowski Stefan, Stosunek sił w powstaniu w getcie warszawskim, BŻIH nr 62/1967.