Kto dożyje jutra – doczeka także jutrzenki… Ostatnie walki w getcie

Zburzenie przez Niemców synagogi na Tłomackiem uważane jest za symboliczny koniec powstania w getcie warszawskim. Jürgen Stroop w raporcie przygotowanym dla zwierzchników, określił ten akt jako ukoronowanie misji pacyfikacyjnej powstania i dzielnicy żydowskiej. Eksplozja ładunków wybuchowych, podłożonych przez saperów pod jednym z najbardziej charakterystycznych budynków przedwojennej, żydowskiej Warszawy, nie miała jednak bezpośredniego wpływu na sytuację w ruinach getta. Tam nadal pozostawała pewna grupa żydowskich powstańców, którzy walczyli z Niemcami. Do końca wojny przeżyło ich niewielu i mamy o nich jedynie szczątkowe informacje. Losy kilku grup, tak zwanych „gruzowców”, można prześledzić jedynie ze strzępów relacji.

8 maja 1943 r. Niemcy zniszczyli bunkier, w którym czasowo mieściła się komenda ŻOB na ulicy Miłej 18, zabijając przy tym większość ukrywających się tam powstańców, z komendantem ŻOB – Mordechajem Anielewiczem – na czele. W obliczu zniszczenia tego bunkra i niemal wyczerpanych zapasów broni, Cywia Lubetkin i Marek Edelman podjęli decyzję o wykorzystaniu kanałów kanalizacyjnych do ewakuacji reszty sił z getta. Ich poleceniu sprzeciwił się jednak Zacharie Artsztajn – jeden z bardzo cenionych i odważnych członków ŻOB. Wspominała jego słowa Cywia Lubetkin: „Ruszajmy wszyscy przeciw Niemcom. […] zabijemy ich, ilu zdołamy, i polegniemy w walce”. Nie jest jasne, ile osób pozostało z Artsztajnem w ruinach. Lecz wydaje się, że jego odwaga i gotowość do straceńczej walki przyniosła pewne skutki – w następnym tygodniu Niemcy ponieśli straty –  przynajmniej 3 zabitych i 17 rannych. Prawdopodobnie to oddział Artsztajna spotkał jedenego z ukrywających się w gruzach cywilów, który wspominał: „Podeszliśmy do nich. Ubrani byli w niemieckie mundury, za pasem nosili rewolwery i granaty, byli młodzi i wysocy. Wywnioskowałem z rozmowy, że przyszli z ulicy Miłej. Według relacji otwarte walki w getcie się skończyły, ale oni pragnęli mścić się do ostatka i polowali w nocy na niemieckie patrole. Pożegnaliśmy ich uściskiem ręki. Było to 16 maja 1943 r.” Dwa tygodnie później, na początku czerwca 1943 r. Leon Najberg  wspominał, że jego oddziałowi udało się „nawiązać kontakt z grupą Zachariasza, której melina znajduje się na Nalewkach 34. Od nich dowiedzieliśmy się, że ich komendant Zachariasz z Łopatą poszli na ul. Mylną, celem nawiązania kontaktu z dzielnicą aryjską i tam padli”. Jak się wydaje, wspomniany Łopata, w zależności od źródła występujący jako Heniek lub Józek – był jednym z dowódców w ŻZW. Wątpliwe jest jednak to, czy wiadomość Najberga o śmierci Artsztajna i Łopaty była prawdziwa. Cywia Lubetkin powtarzała opowieść polskich robotników pracujących w ruinach getta, którzy ponoć spotkali „kilku mężczyzn, zarośniętych i okrytych szmatami” i mówiących „, że są ostatnimi powstańcami warszawskiego getta”. Na czele tego oddziału miał stać wysoki mężczyzna o „płomiennych oczach”, a z dalszego opisu Lubetkin wnioskowała, że mowa była o Artsztajnie. Cywia wspominała, że ukrywający się członkowie ŻOB nadali, za pośrednictwem polskich robotników, przesyłkę dla walczących. Robotnicy pozostawili paczkę w ruinach getta, lecz nie zdołali nawiązać ponownego kontaktu z grupą powstańców. Z kolei Łopatę widziano latem 1943 r., gdy wraz z kilkoma towarzyszami z ŻZW, znalazł się w „Hotelu Polskim” – skąd następnie został deportowany do obozu koncentracyjnego Bergen-Belsen. 21 października 1943 r. około 1800 Żydów z tego obozu wywieziono do KL Auschwitz II Birkenau, gdzie zostali zabici bezpośrednio po przybyciu. Prawdopodobnie w tym transporcie znalazł się także Łopata.

W drugiej połowie maja miały trwać walki na ul. Miłej w rejonie kamienic nr 44 i 47-49. Na tym terenie walczył oddział ŻOB pod dowództwem Szymona Kaufmana. Według Mojżesza Flamenbauma, mimo śmierci dowódcy, stawiał opór do 19 maja, kiedy schron na ul. Miłej 44 został wykryty przez Niemców. Po krótkim starciu ukrywający się Żydzi, w obliczu groźby wysadzenia całej kryjówki w powietrze, wyszli na powierzchnię i trafili do niemieckiej niewoli.

Stosunkowo dużo wiemy o dwóch grupach, które podczas powstania były dowodzone przez Szmula Mellona, prawdopodobnie związanego z ruchem szomrowym i Klońskiego (nieznanego z imienia). Obydwaj nie należeli ani do ŻOB ani ŻZW, lecz posiadali broń i dzięki swoim zdolnościom dowódczym zdołali zebrać wokół siebie grupy innych zdeterminowanych osób, gotowych do walki czy szukania dróg ucieczki z ruin getta kanałami. Oddział Klońskiego eksplorował w tym celu kanały w rejonie ul. Wałowej. W połowie maja oba te oddziały się połączyły. Zdaniem Leona Najberga (wspomnianego wyżej), który należał do tej grupy, wówczas ich celem była „obrona Żydów nieuzbrojonych, znajdujących się na gruzach, samoobrona, wreszcie walka z denuncjatorami (kapusiami). Celem ostatecznym – drogo sprzedać swoje życie”. Z czasem grupa ta stopniowo kurczyła się, gdyż kolejne osoby usiłowały uciec z terenu dawnego gettalub zabijane przez Niemców podczas poszukiwania żywności czy wody. W początku czerwca 1943 r. z getta wyszła większa grupa Żydów.  Nakryci przez Niemców, niektórzy z „gruzowców” zginęli na terenie cmentarza ewangelickiego.  a po Szmulu Mellonie, który miał się od tej grupy oddzielić, zaginął wszelki ślad.

Warszawa, getto, fot. L.Sempolinski ok. 1945

Warszawa, getto, fot. L.Sempolinski ok. 1945 | zbiory PAN

„Gruzowcy” mieli niewielką ilość broni, przez co unikali otwartej walki z Niemcami. Jedynym większym starciem, o którym wspominają źródła, była strzelanina z 3 lipca 1943 r., kiedy to Niemcy zbliżyli się do kryjówki „gruzowców”. W walce zginęło kilkoro Żydów, w tym Lolek Lebensold – wcześniej walczący w szeregach ŻOB. Nie jest jasne czy Niemcy ponieśli jakiekolwiek straty w tym starciu. W tym samym okresie wyszedł z getta i Kloński, wkrótce zaginął, a dowództwo grupy „gruzowców” przejął Lejzor Szerszeń.

Szerszeń był głęboko wierzącym Żydem. Zdołał zbiec z obozu zagłady w Treblince i by zagrzać „gruzowców”  do walki opowiadał o dokonywanych tam mordach. Według słów Najberga, „To był jedyny człowiek w naszej grupie, który lżej znosił wszystkie spadające na nas ciosy, gdyż nie stracił cudownego skarbu ludzkiego, jakim jest wiara”. Kilkuosobowa grupa pod dowództwem Szerszenia pozostała w gruzach getta do 26 września 1943 r., kiedy to Szerszeń wraz z trojgiem towarzyszy, przedarł się przez mur w rejonie zbiegu ul. Franciszkańskiej i Bonifraterskiej. Z tej grupy do końca wojny przeżył, prawdopodobnie tylko Leon Najberg, który we wspomnieniach opisał moment ucieczki: „Jest ciemna, burzliwa noc, ale kto dożyje jutra – doczeka także jutrzenki…”.

Zdjęcie lotnicze, Warszawa 1945

Zdjęcie lotnicze, Warszawa 1945 | zbiory MGW

O innych walkach dowiadujemy się jedynie z tekstów pisanych poza murami przez polskich konspiratorów i funkcjonariuszy Policji Polskiej Generalnego Gubernatorstwa oraz funkcjonariuszy władz okupacyjnych. W raportach policyjnych do początku czerwca stale przewijały się informacje o strzelaninach w getcie – przykładowo: „W dniu 27, 28, 29 i 30 bm. [maja – MG] w getcie tak w dzień jak i w nocy strzelanina, szczególnie w nocy na 30 bm. i w dzień 30 bm. od strony ul. Przejazd – Leszno silna walka jak z jednej tak i z drugiej strony. Żydzi usiłowali przedrzeć się na aryjską stronę”. W podobnym tonie pisali także redaktorzy pism konspiracyjnych o powstańcach walczących z żandarmami strzegącymi murów getta, raportujący w tym samym okresie walki w rejonie Nowolipek.  Najczęściej to strażnicy otwierali ogień widząc Żydów usiłujących zbiec z ruin, a niekiedy odpowiadały im rzadkie strzały powstańców. Jednym z takich starć była wcześniej wspomniana potyczka w rejonie ul. Mylnej, gdzie rzekomo zginęli Artsztajn i Łopata. Inne pisma raportowały nocne strzelaniny w getcie i słyszane niekiedy detonacje ładunków wybuchowych, którymi Niemcy burzyli wykryte żydowskie kryjówki. W ruinach getta dokonywali także egzekucji więźniów i Żydów z wykrytych schronów, przez co słyszane poza murami strzały nie musiały oznaczać otwartej walki.

Ten obraz uzupełniają niemieckie wnioski odznaczeniowe, gdzie w sprawie majora Policji Ochronnej Bundtkego opisywano wyszukiwanie kolejnych kryjówek „które tkwiły wśród ruin w piwnicach, podziemiach kanałowych”, zaś jego podwładny, kapitan Ederer „podczas akcji w byłej żydowskiej dzielnicy mieszkaniowej w Warszawie w lipcu 1943 r. brał osobiście udział w zbrojnym boju z 9-ciu uzbrojonymi bandytami”. Było to jedno z ostatnich starć powstania. Od lipca trwała także systematyczna rozbiórka ruin siłami więźniów obozu koncentracyjnego KL Warschau, założonego na niegdysiejszym placu targowym przy ul. Gęsiej, do którego przywarło miano „Gęsiówki”. Jeszcze jesienią i zimą żywe były plotki o ukrywających się w getcie powstańcach, lecz nie udało się dotąd sprawdzić tych informacji. Ostatnią znaną grupą osób, której udało się wyjść z gruzów getta, było kilkoro Żydów ukrywających się na ul. Wołyńskiej – z nich do końca wojny przeżyła najpewniej jedna osoba, Stella Fidelseid.

 

Bibliografia:

  • Flamenbaum Mojżesz, Boje na Miłej i Szczęśliwej, „Biuletyn Żydowskiego Instytutu Historycznego” nr 1 (5) / 1953.
  • Libionka Dariusz, Weinbaum Lawrence, Bohaterowie, hochsztaplerzy, opisywacze, Warszawa 2011.
  • Lubetkin Cywia, Zagłada i powstanie, tłum. Maria Krych, Warszawa 1999.
  • Mark Bernard, Powstanie w getcie warszawskim, Warszawa 1963.
  • Najberg Leon, Ostatni powstańcy getta, Warszawa 1993.
  • Wojna żydowsko-niemiecka. Polska prasa konspiracyjna 1943–1944 o powstaniu w getcie Warszawy, red. Paweł Szapiro, Londyn 1992.
  • „Żydowska dzielnica mieszkaniowa w już nie istnieje!”, red. Andrzej Żbikowski, Warszawa 2009.