„Nie ma nic wymowniejszego niż cyfry”. Ofiary tzw. wielkiej akcji likwidacyjnej
Sprawcy ludobójstw często nie przywiązują większej wagi do liczby zamordowanych. Ostatecznym aktem dehumanizacji ofiar jest całkowite odebranie im podmiotowości – do tego stopnia, że stają się one bezimienną masą, a nie indywidualnymi osobami – z imionami, nazwiskami czy nawet numerami.
W godzinach porannych 22 lipca 1942 r. pod gmach przy ul. Grzybowskiej 26, gdzie znajdowała się wówczas siedziba Rady Żydowskiej w Warszawie, zajechało kilka samochodów. Wysiadła z nich grupa umundurowanych Niemców, z szefem sztabu „Aktion Reinhardt” Hermannem Höfle na czele, którzy następnie udali się na spotkanie z przewodniczącym Judenratu – Adamem Czerniakowem i grupą radców. Obecny na spotkaniu protokolant – Marceli Reich-Ranicki, po wojnie znany krytyk kulturalny – wspominał, że do uszu zgromadzonych docierały dźwięki, puszczonego przez oczekujących w samochodzie esesmanów, walca Johanna Straussa. Höfle rozpoczął posiedzenie obwieszczając: „Powinno wam być wiadome, że ilość Żydów w Warszawie jest zbyt wielka”, po czym podyktował treść rozporządzenia o wysiedleniu, które miało zacząć się tego samego dnia. Według jego instrukcji Rada Żydowska miała zadbać, „by codziennie, począwszy od 22.7.[19]42 [r.] było dostarczonych 6000 ludzi najpóźniej do godziny 16 na Plac Zborny”. Tego samego dnia z Warszawy odjechał pierwszy transport Żydów do Treblinki.
Rozpoczęła się akcja eksterminacyjna w getcie warszawskim. Na przestrzeni kolejnych dwóch miesięcy z Warszawy wywieziono setki tysięcy Żydów.
Jesienią 1942 r. przebywająca w getcie pisarka, Gustawa Jarecka, usiłowała opisać przebieg akcji, wspominając wydarzenia, których jako pracownica Rady Żydowskiej, była świadkinią. We wstępie zastrzegała jednak: „W gruncie rzeczy nie ma nic wymowniejszego niż cyfry!”. Mimo jej wezwania, problematyka liczby deportowanych z Warszawy latem 1942 r. nie została dotąd gruntownie zbadana, a w literaturze można spotkać się z bardzo rozbieżnymi szacunkami. Niniejszy artykuł ma na celu zarysowanie wyników dotychczasowych badań, a także zawężenie przedziału, w jakim może zawierać się liczba deportowanych.
Na wstępie należy wskazać, że sprawcy ludobójstw często nie przywiązują większej wagi do liczby zamordowanych. Ostatecznym aktem dehumanizacji ofiar jest całkowite odebranie im podmiotowości – do tego stopnia, że stają się one bezimienną masą, a nie indywidualnymi osobami – z imionami, nazwiskami czy nawet numerami. Najdobitniej tę myśl wyraził komendant obozu zagłady w Treblince, Franz Stangl, który odbywając wyrok dożywotniego więzienia rozmawiał z dziennikarką śledczą Gittą Sereny:
[Sereny] – A więc nie dostrzegał pan w nich istot ludzkich?
[Stangl] – Ładunek – powiedział bezbarwnym głosem – To był ładunek. […]
[Sereny] – Było wśród nich tak wiele dzieci, czy nie myślał pan wtedy o własnych, o tym jak czułby się pan w sytuacji ich rodziców?
[Stangl] – Nie – powiedział z wolna – nie sądzę abym kiedykolwiek myślał w ten sposób. – Przerwał na chwilę. – Widzi pani – kontynuował, nadal z tą wielką powagą i widoczną chęcią odnalezienia nowej prawdy w samym sobie. – Rzadko postrzegałem ich jako osoby indywidualne. To była zawsze dla mnie wielka masa.
To podejście znajdowało także odbicie w tym, jak prowadzona była rachuba deportowanych z Warszawy. Jak pisała Gustawa Jarecka: „Notowanie wysiedlonych odbywało się przy ładowaniu ich do wagonów. Notowano prawdopodobnie niezbyt dokładnie odliczane cyfry na poszczególnych wagonach kredą. Stamtąd z kolei odpisywała je Służba Porządkowa. Kilkunastu czy kilkudziesięciu mniej mogło się zawsze zdarzyć”. Za prowadzenie tej rachuby odpowiadał Mieczysław Brzeziński. Jak pisał anonimowy autor „dokładniejsze dane (o ile ich nie sfałszuje celowo) posiada obwodowy Służby Porządkowej, inżynier Brzeziński. On bowiem kierował grupą ładowaczy”. Najprawdopodobniej to lista opierająca się o jego notatki zachowała się w Podziemnym Archiwum Getta – zawarte w niej dane były określane jako półurzędowe lub urzędowe. Dane te na bieżąco były przekazywane zarówno kierownictwu akcji deportacyjnej, jak i niemieckim władzom cywilnym, przez co nazywano je także danymi niemieckimi. Na potrzeby tego artykułu będzie ona dalej nazywana listą „ładowaczy”.
Według tego zestawienia z getta od 22 lipca do 21 września wywieziono do obozu zagłady w Treblince w sumie 227 954 osób, zaś dalsze 11 580 skierowano do obozu przejściowego („Dulag”). Liczby tej nie można jednak przyjmować bezkrytycznie, co zauważyli już żydowscy autorzy raportu Likwidacja żydowskiej Warszawy spisanego jesienią 1942 r. Komentowali oni te dane następująco: „liczby z poszczególnych rubryk […] tabeli pochodzą ze źródeł niemieckich, zainteresowanych w tendencyjnym zmniejszeniu, należy je przyjąć za minimalne i odbiegające od faktycznego stanu rzeczy”. Uwaga ta jest niejasna – nie wiadomo, dlaczego Niemcy mieliby być zainteresowani zaniżeniem liczby deportowanych. Autorzy Likwidacji żydowskiej Warszawy wskazywali ponadto na brak danych dotyczących deportacji w kilku dniach (19–24 VIII, 26 VIII, 11 IX 1942 r.), Wpisy dla tych okresów uzupełnili danymi szacunkowymi – kolejno: „przypuszczalnie 20 000”, 3000 i 5000. Ponadto autorzy raportu pominęli dane dla 21 września (2196 osób) – ostatniego dnia tej akcji deportacyjnej. W ten sposób dotarli oni do liczby 251 795 deportowanych, zaś po uzupełnieniu o dane z 21 września pojawia się wartość 253 991 osób. Autorom Likwidacji żydowskiej Warszawy umknęło jednak, że lista „ładowaczy” nie podaje liczby deportowanych dla 1–2 września i dla tych dni nie przedstawili swoich żadnych szacunków.
Dotychczasowe ustalenia
Dane zaczerpnięte z Likwidacji żydowskiej Warszawy są przyjmowane przez część historyków jako wiarygodne. Zaliczyć można do nich izraelskiego badacza obozów zagłady Icchaka Arada czy polską historyczkę Rutę Sakowską, która dopuszczała jednak możliwość, że szacunek ten powinien być podniesiony. Z kolei Izrael Gutman uważał te liczby za zaniżone i przyjmował, że latem 1942 r. deportowano 265 tys. Żydów. Do innego wniosku doszła dwójka badaczy, Tatiana Berenstein i Adam Rutkowski, którzy w oparciu o dane demograficzne proponowali kilka oszacowań liczby Żydów w Warszawie w przededniu deportacji, liczby uciekinierów poza mury i osób pozostałych po deportacjach w tzw. getcie szczątkowym. W zależności od scenariusza autorzy szacowali, że od lipca do września deportowano od 246 tys. do ponad 280 tys. Żydów, przy czym uważali górę tego przedziału (270–280 tys.) za najbardziej prawdopodobną. Jeszcze wyższe wartości prezentowali autorzy Likwidacji żydowskiej Warszawy, którzy poza przedstawieniem danych z listy „ładowaczy”, obstawali przy liczbie 300 tys. deportowanych. Z kolei w Raporcie Stroopa pada liczba 310 322 wysiedlonych latem 1942 r. Te liczby większość historyków uważa za przesadzone lub też za przedstawiające całościowe straty osobowe getta, uwzględniające również zgony (zarówno naturalne jak i w wyniku postrzałów) i osoby skierowane na roboty przez „Dulag”. W takim wypadku liczba wywiezionych do obozu zagłady w Treblince przekroczyłaby 280 tys. W polskiej literaturze przedmiotu liczba 280 tys. wywiezionych do Treblinki i straty osobowe getta warszawskiego podczas akcji szacowane na około 300 tys. osób są często podawane, m.in. w pracach Bernarda Marka oraz w opracowaniu Barbary Engelking i Jacka Leociaka.
Oszacowanie w oparciu o notatki dotyczące deportacji
Niewielu badaczy dopuszczało możliwość, aby liczba poniżej 254 tys. deportowanych była realna. Nie można jej jednak z marszu odrzucić. Uzupełnienia listy „ładowaczy” dokonane przez autorów Likwidacji żydowskiej Warszawy budzą pewne wątpliwości – w szczególności dotyczące okresu 19–24 sierpnia, gdyż przez jego część odpowiedzialny za eksterminację Żydów oddział Hermanna Höfle był nieobecny w Warszawie – organizowali wówczas deportacje z innych miast dystryktu warszawskiego. Nie jest jasne, w które z tych dni z bocznicy kolejowej przy Umschlagplatzu odeszły pociągi do obozu zagłady w Treblince. W pierwszych latach po wojnie Tatiana Brustin-Berenstein sugerowała, że sześciodniowa luka (19–24 sierpnia) wynikała z przerwy w deportacjach, co szybko zostało podważone. Po weryfikacji z dziennikiem Abrahama Lewina okazuje się, iż przerwa mogła trwać najwyżej od 19 sierpnia (tego dnia Lewin zapisał: „Dziś nie ma <<akcji>> w Warszawie, banda udała się do Otwocka”), do 21 sierpnia (już 23 sierpnia notował: „Wczoraj był trzydziesty drugi dzień krwawej <<akcji>>. Nie przerwali jej”). Oznaczałoby to, że przerwa trwała co najwyżej trzy dni – przez trzy pozostałe dni transporty najprawdopodobniej odchodziły. W tym okresie akcji w jednym pociągu deportowano około 4 000 Żydów, a więc między 19 a 24 sierpnia wywieziono prawdopodobnie bliżej 12 000 niż 20 000 osób, jak sugerowali autorzy Likwidacji żydowskiej Warszawy.
Kolejną luką w liście deportacji były dni 28 sierpnia – 2 września 1942 r., kiedy to miało dojść do przerwy w wywózkach. Informacja o wstrzymaniu akcji znajduje potwierdzenie w materiałach niemieckich. W okresie od 28 sierpnia w obozie zagłady w Treblince trwała bowiem przerwa w przyjmowaniu nowych transportów, gdyż dotychczasowy komendant – Imfried Eberl – doprowadził do powstania zatoru złożonego z kilku pociągów z Żydami, zaś teren obozu był usłany niepochowanymi zwłokami, co uniemożliwiało oszukanie przybyłych, że po „kąpieli” zostaną skierowani do pracy. Nie jest jednak jasne, którego dnia doszło do zakończenia tej przerwy. W getcie już 1 września przeprowadzono łapankę, lecz z braku wagonów Żydzi zostali zamknięci na Umschlagplatzu na noc. Tej nocy Warszawa została zbombardowana przez sowieckie lotnictwo, a w wyniku z zamieszania, niektórzy Żydzi uciekli z Umschlagu. Kolejnego dnia wznowiono blokady zakładu Fritza Schultza i Waltera Többensa, z których „zabrano kilka tysięcy robotników”. Nie jest jasne, czy tego dnia transport został odprawiony z Warszawy, czy Żydzi zostali wyprawieni dopiero następnego dnia, razem ze schwytanymi 3 września.
Jeśli założyć, że „ładowacze” rzetelnie liczyli deportowanych, to liczbę wywiezionych należałoby szacować nieco poniżej wartości podanej w Likwidacji żydowskiej Warszawy, której autorzy przeszacowali liczbę deportowanych z okresu 19–24 sierpnia. Zatem, minimalne oszacowanie liczby deportowanych należy przyjąć na poziomie około 245–250 tysięcy.
Oszacowanie w oparciu o dane demograficzne
W lutym 1942 r. przeprowadzono ostatni przed deportacjami spis ludności w getcie określający liczbę mieszkańców na koniec stycznia. Wykazał on, że w dzielnicy przebywało wówczas od 369 do 377 tys. osób. Od końca stycznia do końca czerwca zanotowano w getcie niemal 21 tys. zgonów, około 4 tys. Żydów przesiedlono do getta z terenów Rzeszy i podobną liczbę z miast wschodniej części dystryktu warszawskiego. Tym samym liczba Żydów w getcie warszawskim w końcu czerwca powinna wynosić od 356 do 364 tys. Pierwszą z tych liczb potwierdza ilość wydanych kart aprowizacyjnych na lipiec 1942 r. – 355 514. Do rozpoczęcia wywózek zmarło jeszcze nieco ponad 2 tys. osób. Jeśli od tej (353 tys.) wartości odjąć liczbę uciekinierów z getta, osób wywiezionych do obozów pracy, zmarłych na terenie dzielnicy i populację getta po deportacjach – otrzyma się liczbę osób faktycznie deportowanych.
Trudnym zadaniem pozostaje ustalenie populacji getta w momencie zakończenia deportacji. W końcowej fazie wywózek rozdzielono trzydzieści kilka tysięcy „numerków na życie” – według oficjalnych niemieckich statystyk w getcie miało przebywać 34 969 Żydów. Poza nimi pozostała w getcie pewna liczba tzw. dzikich – osób przebywających nielegalnie, często ukrywanych w mieszkaniu przez pracujących członków rodziny lub też zajmujących opustoszałe mieszkania w budynkach nieprzydzielonych żadnemu z przedsiębiorstw operujących na terenie getta. W październiku 1942 r. przeprowadzono spis mieszkańców getta, jednak opierał się on na własnych deklaracjach mieszkańców – jak pisali jego autorzy: „powstało dla wielu osób […] zagadnienie zadeklarowania lub zatajenia faktu swojego pobytu. Zagadnienie to było rozstrzygane przez te osoby najzupełniej indywidualnie, gdyż żadnej instrukcji w tym względzie ze strony władz nie posiadano, przy czym Rada Żydowska również nie udzielała żadnych wskazówek”. Jedynie pewna część „dzikich” zdecydowała się ujawnić swoje istnienie i adres, a karty spisowe z niektórych kamienic na terenie getta w ogóle nie spłynęły do Biura Ewidencji Ludności Żydowskiej – autorzy wyliczali, że nie otrzymali danych z 35 (z 295) domów przydzielonych jako bloki mieszkalne dla Żydów pozostałych w getcie, w tym kamienic pracowników Werterfassungstelle, gdzie mieszkało ich około tysiąca, a także bliżej nieznana liczba „dzikich”. Przez to spis objął jedynie 32 340 spośród legalnie przebywających w Warszawie Żydów, czyli pominął on około 2500 osób. W zbadanej przez autorów próbce bloku mieszkalnego Rady Żydowskiej i Żydowskiej Służby Porządkowej pośród spisanych 4178 osób znaleziono 898 „dzikich” (a więc stanowili tam 21,5% ogółu), co stanowi dolne oszacowanie odsetka „dzikich”.
Jeśli przyjąć, że w innych częściach getta odsetek niezarejestrowanych był podobny, to można, korzystając z urzędowej liczby 34 969 osób bytujących w dzielnicy oficjalnie, szacować liczbę „dzikich” na około 7500 i populację ogółem na minimum 42 500 osób. Podobnym tropem szli autorzy Likwidacji…, a ich zdaniem populacja getta po deportacjach wynosiła 45 tysięcy osób, co wydaje się bardzo ostrożnym szacunkiem, gdyż w kamienicach nieprzyznanych żadnej instytucji zamieszkiwali niemal wyłącznie „dzicy”. Podobne dane podawał Abraham Lewin, którego zdaniem w ostatnich dniach deportacji w getcie pozostało około 50 000 osób, od których należy odliczyć pewną grupę wywiezioną w ostatnim transporcie do obozu zagłady w Treblince i kilka grup skierowanych do obozów pracy. Emanuel Ringelblum jesienią 1942 r. przedstawiał popularne w getcie hipotezy: „niektórzy szacują liczbę nielegalnych na 7000, inni na 10 000, a nawet na 15 000” – co dawałoby maksymalny szacunek populacji około 50 tys. Liczba 15 tys. „dzikich” była także postulowana przez autora Notatki demograficznej znajdującej się w Podziemnym Archiwum Getta. Z kolei wielu pamiętnikarzy obstawało przy wyższym oszacowaniu. Zazwyczaj dobrze poinformowany pracownik Wydziału Pracy, Stefan Szpigielman, uważał, że akcję przeżyło pięćdziesiąt kilka tysięcy ludzi, zaś Henryk Bryskier – 55–60 tysięcy. Te wyższe szacunki pokrywają się z ustaleniami powojennych badaczy. Berenstein i Rutkowski uważali, że jesienią 1942 r. w getcie przebywało 60 tys. Żydów, z czym zgodzili się Engelking i Leociak, zaś Gutman kazał szacować liczbę „dzikich” na przynajmniej 20 tys., co dawało populację ogółem bliską 55 tys.
Populacja getta po zakończeniu deportacji zawierała się zatem w przedziale 45-60 tys. osób – przy czym bliższa prawdy wydaje się być wyższa z tych wartości.
Podczas deportacji na terenie getta zginęło i zostało pochowanych na cmentarzu żydowskim: 1620 osób w dniach 22–31 lipca, 4516 w sierpniu i 4244 osób we wrześniu, w tym 3767 do połowy miesiąca. Liczby te należy uznać za najmniejsze prawdopodobne, gdyż w chaosie panującym podczas akcji eksterminacyjnej można spodziewać się, że wiele zgonów (i egzekucji) nie było rejestrowanych lub było rejestrowanych z opóźnieniem. Znaczną część ogółu pochowanych stanowili zmarli w wyniku postrzałów (30,7% w ostatniej dekadzie lipca, 51% w sierpniu i 74,1% we wrześniu), co obrazuje rosnącą brutalność, z jaką prowadzone były blokady. Dokładność danych dotyczących liczby rozstrzelanych była przedmiotem dyskusji w getcie. Abraham Lewin w końcu sierpnia 1942 r. komentował: „Jedni uważają, np. dr R[ingelblum], że zabili 15 000 ludzi, inni utrzymują (szef policji Brz[eziński]), że liczba zabitych wynosi <<tylko>> 6000”. Liczba podana przez Brzezińskiego odpowiada liczbie pochówków, jakie miały miejsce do końca sierpnia, co wskazuje, że prezentował on dane urzędowe. Trudno ustalić skąd swoje dane czerpał w tym czasie Ringelblum. W zapiskach podawał on liczbę 12 000 zabitych w okresie akcji – nie jest przy tym jasne, czy uwzględniał on osoby zmarłe śmiercią naturalną czy jedynie zamordowanych. Wydaje się jednak, że obserwacja Ringelbluma o zaniżeniu oficjalnych statystyk była niepozbawiona podstaw – przykładowo notował on, że 26 lipca rozstrzelano 120 osób, podczas gdy dla tego dnia nie zapisano żadnych danych.
W tym samym okresie, według Likwidacji żydowskiej Warszawy, z warszawskiego getta skierowano do obozu przejściowego („Dulag”) 11 580 osób. Liczba ta może być nieco zaniżona, co sugerują informacje o niewielkich blokadach w dniach, kiedy z Warszawy nie wyprawiono pociągów do Treblinki. Przykładowo: 28 i 29 sierpnia miano wyprowadzić na Umschlagplatz grupy wracających robotników, 29 sierpnia – kilkuset robotników zakładu Brauera, a w kolejnych dniach grupy kilkudziesięciu robotników z innych zakładów. Możliwym jest, że schwytani wówczas Żydzi pozostawali uwięzieni na Umschlagplatzu przez kilka dni, do wznowienia deportacji do obozu zagłady, lecz prawdopodobne jest też, że byli oni wysyłani na bieżąco do obozów pracy.
Trudnym zadaniem jest określenie liczby Żydów, którzy zbiegli z getta w okresie akcji deportacyjnej. Chociaż źródła są zgodne, że w czasie wywózek doszło do pierwszej dużej fali ucieczek na „stronę aryjską”, precyzyjne oszacowanie liczebności uciekinierów jest niemożliwe. Autor notatki z Podziemnego Archiwum Getta szacował, że w trakcie deportacji zbiegło za mury 15 000 osób, a w kolejnych falach ucieczek – kolejne kilkanaście tysięcy. Liczba ta jest niemal na pewno przesadzona, choć występuje ona także w literaturze przedmiotu. Emanuel Ringelblum jesienią 1942 r. pisał: „Ilu się ukryło po tamtej stronie? Ponad dziesięć tysięcy”, zaznaczał jednak, że pewna część po czasie powróciła do getta. Co ciekawe, zazwyczaj oskarżany o zawyżanie szacunków Gunnar Paulsson uważał, że w tym okresie zbiegło z getta około 6000 uciekinierów. Na potrzeby rachuby poniżej wykorzystano oszacowanie 5–10 tysięcy uciekinierów w omawianym okresie.
Poniżej przedstawiono podsumowanie oszacowań. Ze względu na to, że przy liczbie zmarłych na terenie getta oraz wysłanych na „Dulag” są oszacowane jedynie dolne widełki, to wynik należy uznać za maksymalny szacunek liczby deportowanych, a w wyniku dalszych badań możliwe będzie, prawdopodobnie, zawężenie wynikowego przedziału.
Z 353 tys. Żydów, zamieszkałych w getcie 21 lipca 1942 r., na przestrzeni dwóch kolejnych miesięcy:
- Wysłano do obozów pracy (przez „Dulag”) – przynajmniej 11 580 osób
- Zmarło na terenie getta – przynajmniej 10 380 osób
- Zbiegło z dzielnicy – 5–10 tys. osób
- Pozostało w getcie – 45–60 tys. osób
- Do obozu zagłady w Treblince zostali deportowani wszyscy pozostali.
Zatem liczba deportowanych oszacowana przy użyciu niniejszej metody zawiera się w przedziale 261–281 tysięcy.
Podsumowanie
Wyżej przedstawione rachuby nie pozwalają precyzyjnie określić liczby deportowanych Żydów – oszacowanie minimalne dzieli od maksymalnego 36 tysięcy osób. Dla zmniejszenia tej rozpiętości konieczne byłoby znalezienie nowych źródeł bądź wykorzystania nowych metod badawczych. Osobiście przychylam się do oszacowania na poziomie 260–270 tysięcy deportowanych, które mieści się w oszacowanym przedziale liczby deportowanych w oparciu o dane demograficzne. Oznaczałoby to, iż zgodnie z intuicją autorów Likwidacji żydowskiej Warszawy, „ładowacze” zaniżali liczbę osób pakowanych do wagonów. Nie można jednak z marszu odrzucać szacunków niższych, bliższych codziennym zapisom o liczbie deportowanych. Aby one były prawdziwe, konieczne byłoby jednak obniżenie szacunkowej liczby mieszkańców getta przed deportacjami, a tym samym podważenie wyników spisu ludności z początku 1942 r. i późniejszych danych o rozdziale kart aprowizacyjnych.
Bibliografia:
- Arad Yitzhak, The operation Reinhard death camps, wyd. II, Bloomington 2018.
- Archiwum Ringelbluma, Podziemne Archiwum Getta, t. 11.
- Archiwum Ringelbluma, Podziemne Archiwum Getta, t. 23.
- Archiwum Ringelbluma, Podziemne Archiwum Getta, t. 29.
- Archiwum Ringelbluma, Podziemne Archiwum Getta, t. 33.
- Berenstein Tatiana, Rutkowski Adam, Liczba ludności żydowskiej i obszar przez nią zamieszkiwany w Warszawie w latach okupacji hitlerowskiej, „Biuletyn ŻIH” nr 26/1958, s. 73 i d.
- Brustin-Berenstein Tatiana, Deportacje i zagłada skupisk żydowskich w dystrykcie warszawskim, „Biuletyn ŻIH”, nr 3/1952, s. 83 i d.
- Bryskier Henryk, Żydzi pod swastyką, Warszawa 2021.
- Engelking Barbara, Leociak Jacek, Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście, wyd. II, Warszawa 2013.
- Gutman Izrael, Żydzi warszawscy 1939-1943, tłum. Z. Perelmuter, Warszawa 1993.
- Mark Bernard, Życie i zagłada getta warszawskiego, wyd, II, Warszawa 1959.
- Paulsson Gunnar, Utajone miasto, tłum. E. Olender-Dmowska, Kraków 2007.
- Raporty Ludwiga Fischera, gubernatora dystryktu warszawskiego, red. K. Dunin-Wąsowicz, Warszawa 1987.
- Reich-Ranicki Marceli, Moje życie, Warszawa 2000.
- Sakowska Ruta, Ludzie z dzielnicy zamkniętej, Warszawa 1975.
- Sereny Gitta, W stronę ciemności. Rozmowy z komendantem Treblinki, Warszawa 2002.
- Stroop Jürgen, Żydowska dzielnica mieszkaniowa już nie istnieje!, red. A. Żbikowski, Warszawa 2009.
- Szpigielman Stefan, Trzeci front. O walce wielkich Niemiec z Żydami Warszawy, red. M. Janczewska, Warszawa 2020.