„Nagle wybuchł jasny płomień, który bił w okna…” Spalenie Wielkiej Synagogi w Białymstoku

Wysoki, monumentalny budynek na planie kwadratu, zwieńczony kopułą w bizantyńskim stylu. Zaprojektowana przez Samuela Jakowa Rabinowicza, Wielka Synagoga, została wybudowana na początku XX w. przy ówczesnej ul. Bożniczej (dziś Suraskiej) w Białymstoku.

Dla  niektórych budynek był ozdobą miasta i jednym z okazalszych w tamtym okresie, dla innych stanowił przykład eklektycznego, mało wyrafinowanego stylu. Trudno było jednak nie zwrócić na niego uwagi; synagoga pozostała  w pamięci mieszkańców miasta. W pamięci, gdyż budynek nie przetrwał niemieckiej okupacji. Wraz z zamkniętymi w niej Żydami, synagoga została spalona pod koniec czerwca 1941 r., tuż po wkroczeniu Niemców na tereny II Rzeczpospolitej zajęte przez ZSRS na początku II wojny światowej. W tak drastyczny sposób dla społeczności żydowskiej rozpoczynała się kolejna, po sowieckiej, okupacja Białegostoku.

 

Pod sierpem i młotem                                                                                                                         

Na mocy zawartych przez dwóch okupantów: III Rzeszę i Związek Sowiecki układów, po wrześniu 1939 r. Białystok znalazł się pod okupacją sowiecką. Początkowo nowe władze zezwoliły na kontynuację działalności dotychczasowych instytucji szkolnych, kulturalnych  czy rozrywkowych. Ci, którzy dotarli tu terenów okupowanych przez Niemcy, np. z Generalnego Gubernatorstwa, dostrzegali różnicę w położeniu ludności, szczególnie w odniesieniu do Żydów. Z czasem jednak polityka prowadzona przez władze sowieckie uległa zmianie. Zniesiono własność prywatną, a przemysł i handel znacjonalizowano. W znacznym stopniu dotknęło to ludność żydowską, zajmującą się głównie handlem i drobnym rzemiosłem. Utracili oni swoje dotychczasowe źródła dochodu. Sowieci dążyli ponadto do stworzenia laickiego społeczeństwa, zamknięte zostały zatem synagogi i domy modlitwy, rozwiązano struktury gminne. Zakazano działalności hebrajskojęzycznych szkół, zezwalając natomiast na posługiwanie się językiem jidysz. Także życie polityczne uległo zmianom. Sowieci zakazali działalności partii politycznych w tym żydowski, a wielu ich przywódców i działaczy aresztowano. Represje te szczególnie dotknęły działaczy Bundu oraz organizacji syjonistycznych. NKWD dokonało aresztowań wśród Żydów uznanych za „elementy niebezpieczne”, czy też „kontrrewolucyjne”.

W latach 1939-1941 Sowieci aresztowali ponad 23 tys. Żydów przebywających na obszarze tzw. Kresów Wschodnich II RP. Pomimo represji oraz ograniczeń, niektórzy z  ocalałych podkreślali jednak jak bardzo czas okupacji sowieckiej był odmienny od okresu po wejściu Niemców. Żydzi nie byli prześladowani za swe pochodzenie. Zezwolono im też na prowadzenie części dawnych instytucji. W Białymstoku działał „Klub pisarzy żydowskich”, wydawano też gazetę „Białystoker Sztern”. Jak wspominał anonimowy ocalały, którego relacja zachowała się w Archiwum Ringelbluma, działał także teatr: „stał na bardzo wysokim poziomie artystycznym. […] Przedstawienia miały duże powodzenie”. Wprawdzie w zindoktrynowany sposób, ale dzieci częściowo mogły się kształcić: „Na zajętych terenach utworzono szkoły wzorowane na sowieckich. Wychowanie jest jednostronne i tendencyjne. […] Abecadło jest sowiecko-żydowskie, a ciało pedagogiczne dostarcza dzieciom ogromną dawkę pietyzmu i hołdu dla przywódców Rosji Sowieckiej, ze szczególną adoracją Stalina” – podkreślała Wanda Meloch. Przez ponad rok okupacji sowieckiej, Żydzi białostoccy stopniowo przyzwyczajali się do nowych zasad. Kiedy w pewnym stopniu okrzepli, nauczyli się jak funkcjonować, wybuchła wojna niemiecko-sowiecka. Kilka dni później, 27 czerwca Niemcy wkroczyli do miasta. O tym jak bardzo miała się zmienić sytuacja Żydów, świadczyły już kolejne godziny.

Ulica w Białymstoku 1941

Dantejskie sceny na ulicach

Atak Niemców na ZSRS miał doprowadzić m.in. do zyskania nowych terenów i otwarcia możliwości przesiedlenia ludności żydowskiej z podbitych krajów na te właśnie ziemie. W jednej z relacji zachowanych w Archiwum Ringelbluma wzmiankowano o wkroczeniu żołnierzy Wehrmachtu do miasta: „Na czwarty dzień od wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej wkroczyły do Białegostoku wojska niemieckie. Przestraszona ludność żydowska nie wychodziła ze swych mieszkań. Ludność polska (część) witała wkraczające wojska kwiatami. Gęsto zamieszkały ludnością żydowską Białystok (ok. 45 tys.) ogarnęła trwoga, spotęgowana pożarami w dzielnicy zamieszkałej prawie wyłącznie biedotą żydowską. […] Ci, którzy chcieli ratować swoje mienie, wpadali w ręce niemieckie i ginęli”. Niemcy od samego początku operacji Barbarossa stosowali politykę szybkich akcji i zastraszania lokalnej ludności. Dokonywali aresztowań, a nierzadko też masowych egzekucji. Wyłapywano przeciwników politycznych, ale też Żydów. Zastraszeniu miało służyć spalenie Wielkiej Synagogi w Białystoku i zamordowanie zamkniętych w niej osób: mężczyzn i chłopców.

Wydarzenie to wstrząsnęło społecznością żydowską. W wielu okupacyjnych oraz powojennych relacjach pojawiają się opisy jak ono przebiegało. Jeden z bardziej detalicznych pochodzi z pracy Walka i Zagłada białostockiego getta Szymona Datnera, ocalałego z Zagłady i późniejszego historyka. Opisał on sposób doprowadzania Żydów do synagogi i egzekucje na ulicach miasta: „Rzeź rozpoczęła się o godzinie 8 rano. Niemcy, podzieleni na małe oddziałki, uzbrojeni w pistolety automatyczne i granaty ręczne, rozpoczęli polowanie na Żydów na ciasnych i krętych uliczkach wokół wielkiej synagogi. Na ulicy rozgrywały się dantejskie sceny, z domów wyprowadzano Żydów, ustawiano pod murem i rozstrzeliwano. Zewsząd prowadzono nieszczęśliwców w kierunku wielkiej synagogi, która płonęła wielkim ogniem i z której dobywały się przeraźliwe krzyki. Niemcy zmuszali swe ofiary, by kolejno wpychali jeden drugiego do płonącej świątyni; opornych rozstrzeliwali, a trupy wrzucali do wnętrza. Wkrótce płonęła cała dzielnica wokół synagogi”. Datner zwrócił też uwagę, że jeden z Polaków – stróż Józef Bartoszko – pomógł w ucieczce z budynku synagogi kilkunastu osobom. Informacja o tym pojawia się też w innych wspomnieniach. W innej relacji, pozyskanej od jednego z uciekinierów z Białegostoku, już na terenie getta warszawskiego, podkreślano potencjalną, wysoką liczbę ofiar: „Niemcy weszli do Białegostoku w pierwszy czwartek po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej. Jeszcze tego samego dnia zaczęli łapać Żydów na ulicach i w mieszkaniach. Wszystkich złapanych zamknęli w synagodze. Było ich około 1600 […]. Synagogę podpalili ze wszystkich stron, do uciekających przez okna Żydów strzelali”.

Ruiny spalonej Wielkiej Synagogi

Część żydowskich mieszkańców Białegostoku wydarzeniom tym przyglądała się z dystansu. Mieszkali z dala od Wielkiej Synagogi i tylko łuna nad miastem świadczyła, że oto dzieje się tragedia. Do tych osób należała Salomea L., która wspominała później: „Przed wschodem słońca nagle wybuchł jasny płomień, który bił w okna. Ludzie zerwali się przerażeni. Z powodu godziny policyjnej nikt nie ośmielił się wyjść. Nikt nie wiedział, co się stało i co ich czeka. Ludzie domyślali się, że pożar wzniecili Niemcy. Nikt nie wiedział czym to się skończy”. Historycy podają rozbieżne dane dotyczące liczby ofiar spalenia synagogi, wskazując od 700 do ponad 2 tys. osób, które wówczas zamordowano. Te tragiczne wydarzenia stanowiły początek Zagłady białostockich Żydów. W kolejnych tygodniach w mieście utworzono getto. Zamknięta i stłoczona  w jego obrębie ludność, w stale pogarszających się warunkach, funkcjonowała do sierpnia 1943 r.

Dziś w miejscu po Wielkiej Synagodze znajduje się pomnik, który w swym kształcie nawiązuje do wieńczącej ją niegdyś kopuły, a także tablica ukazująca jak ten budynek wyglądał.

dr Martyna Grądzka-Rejak

Kopuła synagogi jako pomnik wydarzeń z 1941 roku