Mordechaj Anielewicz (1919–1943)
Lider ruchu Ha-Szomer ha-Cair, dowódca Żydowskiej Organizacji Bojowej, przywódca powstania w getcie warszawskim.
Mordechaj Anielewicz urodził się w 1919 roku w Wyszkowie niedaleko Warszawy. Stąd pochodziła jego matka Cirel Zaldman, natomiast rodzina ojca – Abrahama, została przesiedlona z Galicji do Wyszkowa w czasie I wojny światowej. Pod koniec tejże wojny rodzice Mordechaja przenieśli się do Warszawy i zamieszkali przy ul. Solec 13, na Powiślu, a na sąsiedniej ulicy Tamka otworzyli sklep spożywczy. W 1919 roku ojciec Mordechaja, został powołany do Wojska Polskiego podczas wojny z bolszewikami.
Mordechaj miał troje młodszego rodzeństwa – siostry Hawę i Fridę oraz brata Pinchasa. Skromne dochody ze sklepu nie wystarczały na utrzymanie rodziny, dlatego dzieci często chodziły do szkoły głodne, bez własnych podręczników. Musiały korzystać z pomocy lepiej sytuowanych kolegów.

Mordechaj Anielewicz | Domena publiczna
Już w szkole podstawowej Mordechaj wyróżniał się wśród rówieśników. Jeden z nauczycieli powiedział kiedyś do jego matki: „Twój syn ma talent i potencjał – może kiedyś będziesz z niego dumna”.
Choć nie we wszystkich przedmiotach był najlepszy, osiągał znakomite wyniki z historii, języków obcych i matematyki – dziedzin, które szczególnie go interesowały. Naukę kontynuował w prywatnym gimnazjum męskim przy ul. Nalewki, gdzie językiem wykładowym był hebrajski. W tym czasie ujawniły się jego naturalne zdolności przywódcze – pełnił funkcję przewodniczącego komitetu szkolnego, przemawiał na uroczystościach w imieniu całej szkoły i organizował demonstracje oraz strajki. Cieszył się ogólną sympatią, choć miał też przeciwników, potrafił być surowy i wymagający. Od 14 roku życia udzielał korepetycji, wspierając finansowo rodzinę.
W 1934 roku wstąpił do młodzieżowej lewicowo-syjonistycznej organizacji Ha-Szomer ha-Cair, szybko stając się jednym z jej aktywistów i wychowawców młodzieży. W 1937 roku został członkiem komendy warszawskiego oddziału Ha-Szomer, a jego debiutanckie przemówienie języku hebrajskim, wygłoszone z doskonałym akcentem, zrobiło ogromne wrażenie na członkach ruchu.
Pod koniec szkoły bardziej niż nauce poświęcał się lekturze tekstów ideologicznych i politycznych. Dorastając w latach 30. jako młody Żyd, był głęboko zaniepokojony wzrostem faszyzmu w Europie i nasilającym się antysemityzmem.
Latem 1937 roku, w odpowiedzi na apel młodzieży komunistycznej o stworzenie wspólnego bloku antyfaszystowskiego, Mordechaj współorganizował grupy samoobrony przeciwko wybrykom antysemickim. „Wówczas przy jego ścisłej współpracy co wieczór grupy młodzieżowe patrolowały okolice Saskiego Ogrodu przed napadami chuliganów z Falangi” – pisał Szymon Bruss we „Wspomnieniu o Mordechaju Anielewiczu”.
W tym czasie poznał również Mirę Fuchrer, która z czasem stała się jego partnerką życiową, a później także towarzyszką walki. Jeszcze przed wojną nawiązał dobre relacje ze Związkiem Harcerstwa Polskiego, co okazało się cenne dla Ha-Szomeru po wybuchu wojny.
Po ataku Niemiec na Polskę w 1939 roku Anielewicz, jak wielu liderów żydowskich organizacji politycznych i społecznych, udał się na wschód. Próbował zorganizować szlak ucieczki młodzieży do Palestyny przez granicę polsko-rumuńską w pierwszych dniach po wybuchu wojny. Przez krótki czas, we wrześniu 1939, istniała taka możliwość zanim Związek Radziecki umocował się i zaczął solidnie pilnować swoich granic. Został jednak zatrzymany w Kutach przy próbie przekraczania granicy, przez radzieckich pograniczników. Po krótkim aresztowaniu wrócił do Warszawy, a następnie udał się do Wilna, gdzie przebywała Mira i inni przyjaciele. Zakładano, że Wilno będzie schronieniem dla międzynarodowych organizacji żydowskich, i że z portów na Morzu Bałtyckim zostanie uruchomiona linia żeglugowa do Ziemi Izraela. Jednak na początku 1940 roku Ha-Szomer ha-Cair zdecydował o powrocie liderów do okupowanej Polski, by towarzyszyć żydowskiej młodzieży w tak trudnych czasach. Anielewicz ruszył w trasę powrotną do Warszawy wraz z Mirą. Od listopada tego roku znalazł się w getcie warszawskim.
Od samego początku zaangażował się w działalność konspiracyjną i ruch oporu – nie tylko w Warszawie, ale też w innych regionach okupowanej Polski. Przemieszczając się nielegalnie po kraju, dostarczał prasę podziemną na teren Zagłębia i Kielecczyzny. Współredagował konspiracyjne pismo Neged ha-Zerem („Pod prąd”) i organizował kółka edukacyjne i kulturalne, które gromadziły setki młodych Żydów. Działalność ta koncentrowała się m.in. w kibucu Ha-Szomeru przy ul. Nalewki 23. Pomiędzy latem 1941 a latem 1942 roku prowadził wraz z Mirą Fuchrer, Tową Frenkel i Szmulem Breslawem tajną stację nasłuchu radiowego. Nasłuchujący wiadomości z zagranicznych rozgłośni radiowych opracowywali je w formie biuletynów, wykorzystywanych przez redaktorów innych pism. Dzięki temu mieszkańcy getta, pozbawieni dostępu do informacji z zewnątrz, mogli dowiedzieć się co dzieje się na świecie.
Historyk Emanuel Ringelblum pisał o Anielewiczu:
„Towarzysza Mordechaja, skromnego, cichego, tylko jeden raz widziałem w charakterze komendanta Haszomeru. Było to zimą 1941/1942 […] Na Sali zebrało się około 500 szomrów i szomerek. Wieczór stał na bardzo wysokim poziomie. […] Na imprezie tej przekonałem się, jak wielką miłością, szacunkiem i oddaniem członkowie Haszomer otaczają towarzysza Mordechaja. Ta sama sympatia towarzyszyła mu następnie jako komendantowi Organizacji Bojowej. Władza nie uderzyła mu jednak do głowy. Pozostał jak dawniej skromny”.
Już wiele miesięcy przed powstaniem Żydowskiej Organizacji Bojowej Anielewicz nawoływał do zbrojnej samoobrony:
„Jeśli gdziekolwiek jeszcze powtórzą się wstrząsające wypadki Wilna czy Chełmna – nie wolno zachować wobec nich bierności. Jeśli nie ma już nic do stracenia, to trzeba umrzeć przynajmniej z godnością, aby zbrodnie bestii hitlerowskich nie minęły bez echa i aby potomność mogła wymierzyć zbrodniarzom sprawiedliwość”.
W marcu 1942 roku współtworzył Blok Antyfaszystowski, zrzeszający lewicowych syjonistów i żydowskich komunistów. W czerwcu 1942 roku wyjechał z ramienia Ha-Szomer do Zagłębia, gdzie zorganizował lokalną gazetę, zachęcał lokalnych Żydów do samoobrony i organizowania ruchu oporu w tym regionie. „On miał coś więcej niż charyzmę, to była niezwykła siła. Miał wielki wpływ na ludzi” – wspominał kolega Mordechaja z organizacji, Szmul Ron.
Latem tego roku, podczas wielkiej akcji deportacyjnej Żydów z getta do obozu zagłady w Treblince, nie przebywał w Warszawie. Po powrocie, we wrześniu 1942 r., włączył się w odbudowę struktur Żydowskiej Organizacji Bojowej, dołączył do kierownictwa organizacji, a w listopadzie został mianowany komendantem ŻOB-u.
Icchak Cukierman – zastępca komendanta, tak wspomina:
„Anielewicz chciał być komendantem ŻOB-u i zasługiwał na to pod każdym względem. Wierzył we własne siły i miał ambicje. […] Miał zdolności przywódcze, umiał szybko podejmować decyzje, brać na siebie odpowiedzialność. Zaproponował siebie na to stanowisko na posiedzenie sztabu, a ja chętnie na to przystałem, choć wcześniej mówiono że to ja będę komendantem. Przecież w ŻOB-ie nie podejmowano i tak żadnych decyzji bez posiedzeń i dyskusji”.
18 stycznia 1943 roku, wraz z rozpoczęciem drugiej akcji wysiedleńczej w warszawskim getcie, Mordechaj Anielewicz po raz pierwszy zainicjował zbrojny opór przeciwko Niemcom. Oddział bojowców, którym dowodził, uzbrojony jedynie w pistolety i granaty, wmieszał się w tłum Żydów prowadzonych ulicą na Umschlagplatz. Na ustalony znak, na rogu ulic Miłej i Zamenhofa, bojownicy wyskoczyli z szeregu i otworzyli ogień do eskorty niemieckiej. Anielewicz brał czynny udział w walce – gdy skończyła mu się amunicja, wyrwał broń z rąk niemieckiego żołnierza i kontynuował atak. Udało mu się przeżyć tylko dzięki szybkiej reakcji towarzysza z oddziału, który w ostatniej chwili wciągnął go do jednej z bram.
Styczniowa akcja miała ogromne znaczenie – była przełomem w działaniach Żydowskiej Organizacji Bojowej. Choć większość uczestników walki tego dnia poległa, zabito również kilku Niemców, a kilkudziesięciu Żydom prowadzonym na Umschlagplatz udało się uciec. Był to pierwszy przypadek zorganizowanego, zbrojnego oporu w getcie warszawskim, który wstrząsnął niemieckimi okupantami i dał nadzieję zamkniętej społeczności. Po tej akcji ŻOB zyskała szersze poparcie wśród mieszkańców getta, a Anielewicz otrzymał status bohatera – symbolu nieugiętego oporu.
19 kwietnia 1943 roku Niemcy otoczyli warszawskie getto i przystąpili do realizacji ostatniego etapu jego likwidacji. Żydzi stawili czynny opór i rozpoczęli powstanie. Anielewicz, kierował walkami bojowców z siedziby sztabu przy ul. Miłej 29. Początkowy opór żydowskich powstańców całkowicie zaskoczył Niemców. Po dwóch dniach zaciętych walk, w wyniku których Niemcy dwukrotnie zmuszeni byli wycofać się z terenu getta, Anielewicz przekazał 21 kwietnia telefonicznie depeszę do Żydowskiego Komitetu Koordynacyjnego:
„Bojowcy walczą wspaniale. Stan ducha w oddziałach bojowych doskonały. Nasze straty w ludziach są stosunkowo niewielkie. Brakuje nam amunicji. Będziemy walczyć do ostatniego tchu”.
W kolejnych dniach sytuacja stawała się coraz bardziej dramatyczna. Niemcy rozpoczęli systematyczne podpalanie i wysadzanie domów, próbując spalić powstańców żywcem. W obliczu zagrożenia Anielewicz, wraz z członkami komendy ŻOB oraz Mirą Fuchrer, przenieśli się do bunkra przy ul. Miłej 18. Bunkier ten, zbudowany wcześniej przez szmuglerów z żydowskiego półświatka, stał się główną bazą oporu powstańczego.
23 kwietnia Anielewicz napisał w bunkrze list do Icchaka Cukiermana, który przebywał wówczas po stronie aryjskiej, starając się zdobyć broń:
„Stało się coś, co przerosło wszystkie nasze najśmielsze marzenia: Niemcy uciekli dwukrotnie z getta. […] Od dziś wieczór przestawiamy się na działalność partyzancką. W nocy wychodzą trzy nasze oddziały. Mają dwa zadania: zbrojny zwiad i zdobycie broni. […] Tylko jednostki będą mogły to przetrzymać. Wszyscy pozostali wcześniej lub później zginą. Los ten jest już przesądzony. Prawie we wszystkich schronach, w których ukrywają się tysiące ludzi, nie można zapalić świecy, bo brak powietrza. […] Najważniejsze, że marzenie mojego życia się spełniło. Dane mi było zobaczyć żydowską obroną w getcie – w całej jej wielkości i chwale”.
8 maja Niemcy otoczyli bunkier przy Miłej 18, w którym znajdował się Anielewicz i sztab ŻOB-u. Zażądali natychmiastowego opuszczenia kryjówki przez wszystkich znajdujących się wewnątrz. Z bunkra wyszło dwustu cywilów, nie poddał się sztab – i około 120 bojowców.. Około stu z nich zginęło w wyniku zatrucia gazem, wpuszczonym przez Niemców do bunkra, część popełniła samobójstwo, a kilkunastu osobom udało się przeżyć.
Do dziś nie ma pewności, w jaki sposób zginął Anielewicz. Według niektórych relacji miał wraz z Mirą popełnić samobójstwo. Inne świadectwa, m.in. Tosi Altman, sugerują, że do ostatnich chwil próbował ratować siebie i innych. Hela Rufeisen po latach powtarzała opowieść Altman:
„Mordechaj Anielewicz nie był za samobójstwem. Wierzył, że nawet jeśli jest słaba możliwość przetrwania do wieczora, należy spróbować ją wykorzystać. Jego zdaniem, nałożenie mokrej szmaty na twarz może uchronić przed zatruciem gazem. Czytał, że w czasie pierwszej wojny światowej, tak postąpili żołnierze na froncie. Tą drogą Mordechaj, Mira i inni próbowali ocalić będących w pobliżu bojowników”.
Choć Niemcom udało się brutalnie stłumić powstanie, żydowscy bojownicy nie poddali się, nie oddali dobrowolnie w ręce oprawców – i w tym sensie nie zostali pokonani.
Mordechaj Anielewicz został pośmiertnie odznaczony przez władze polskie Krzyżem Walecznych (w 1944 roku), Krzyżem Grunwaldu III klasy (w 1945) oraz Krzyżem Wielkiego Orderu Odrodzenia Polski (w 2023).
Bibliografia:
- Archiwum Ringelbluma, t. 22: Prasa getta warszawskiego: wiadomości z nasłuchu radiowego, Warszawa 2016
- Archiwum Ringelbluma. t. 29a: Pisma Emanuela Ringelbluma z bunkra, Warszawa 2018.
- Archiwum Ringelbluma, t. 18: Prasa getta warszawskiego: Haszomer Hacair, Warszawa 2023.
- Bauer Yehuda, „Powstanie w getcie warszawskim. Nowe spojrzenie” [w:] „Zagłada Żydów. Studia i Materiały”, nr 14 , 2018
- Bernard Mark, „Powstanie w getcie warszawskim”, Warszawa 1963.
- Bruss S., „Wspomnienie o M. Anielewiczu, Spuścizna Bernarda Marka S/333”, AZIH.
- Cukierman Izzchak, „Nadmiar Pamięci”, Warszawa 2020.
- Grupińska Anka, „Ciągle po Kole”, Wołowiec 2013.
- Gutman Israel, „Mered hanetsurim: Mordekhai Anilevits wemilhemet geto warsza”, Jerozolima 2013.
- Rufeisen-Schupper Hela, „Pożegnanie Miłej 18”, Kraków 1996.