Marysia Ajzensztadt (1921-1942)

Śpiewaczka i pianistka. „Słowik getta”.

Maria (Miriam) Ajzensztadt urodziła się w Warszawie, w czerwcu 1921 roku. Zdrobnienie – Marysia – przylgnęło do niej na całe życie. Matka Fajga, z domu Goldman, zajmowała się domem, ojciec – Dawid Ajzensztadt był kompozytorem i słynnym dyrygentem chórów m.in przy Wielkiej Synagodze na Tłomackiem. Przed wojną rodzina mieszkała na tyłach tejże synagogi, przy ul. Tłomackie 7.

Wychowując się w muzycznym domu, od najmłodszych lat otrzymywała staranne wykształcenie artystyczne. Uczyła się gry na fortepianie pod okiem wybitnych muzyków, takich jak Maria (Miriam) Bar czy Zbigniew Drzewiecki (jednego z inicjatorów utworzenia Międzynarodowego Konkursu Pianistycznego im. Fryderyka Chopina). Zgodnie z zamierzeniami ojca miała zostać pianistką, jednak ostatecznie zdecydowała się poświęcić śpiewowi. Przeniosła się do klasy wokalnej i jeszcze przed wybuchem wojny ukończyła żeńskie gimnazjum „Jehudija” przy ul. Długiej w Warszawie.

Zdjęcie portretowe Marysi Ajzensztadt

Marysia Ajzensztadt | Ze zbiorów Żydowskiego Instytutu Historycznego im. E. Ringelbluma

We wrześniu 1939 roku miała już 18 lat. Mimo trudnej sytuacji, kontynuowała lekcje śpiewu aż do utworzenia i zamknięcia getta warszawskiego, gdzie trafiła wraz z rodziną. To właśnie tam w pełni rozbłysnął jej talent.

Zadebiutowała w grudniu 1940 roku na scenie teatru „Melody Palace”. Występowała również w teatrze „Femina” oraz w innych przestrzeniach getta – zarówno z towarzyszeniem orkiestry symfonicznej, jak i pianistów, często u boku ojca, który dyrygował orkiestrą.

Zimowy występ Marysi i żydowskiej orkiestry symfonicznej w „Feminie” wspominała Janina Bauman:

„W przyciemnionej sali ludzie siedzieli nieruchomo, głęboko wzruszeni. Później osiemnastoletnia dziewczyna śpiewała Ave Maria Schuberta. Miała silny i czysty głos, który zdawał się przenikać poza ściany sali i wznosić się wysoko ponad świat i jego powszednią niedolę. Ludzie płakali w ciemności, ja też płakałam. Śpiewaczka nazywała się Marysia Ajzensztadt”.

Jej niezwykły talent szybko dostrzegli zarówno krytycy, jak i inni muzycy. Pojawiały się pozytywne recenzje, jak np. po koncercie symfonicznicznym, w Gazecie Żydowskiej z 5 października 1941 roku:

„Młodociana artystka, jeszcze dziecko prawie, umie już tak wiele, że zaimponować potrafi nawet techniką wokalną, którą śpiewacy zdobywają dopiero kosztem długoletnich, wytrwałych studiów. Idealnie wyrównana, wolna od wszelkiego wysiłku gama koloraturowa, pewność intonacji, świetne poczucie rytmu, doskonała dykcja, wreszcie łatwość i sprawność techniki oddechowej. Ma dar sugestywnej wymowy muzycznej, trafia do wrażliwości każdego słuchacza”.

Dysponując szerokim repertuarem: od pieśni żydowskich, przez arie operetkowe i operowe, po klasyczne i rozrywkowe piosenki francuskie czy angielskie, występowała także w teatrach i w kawiarniach. Można jej było posłuchać obok Władysława Szpilmana, Poli Braun czy Wiery Gran w kawiarni „Sztuka”, skupiającej wykształconą i zamożną klientelę.

Marysia Ajzensztadt w jednej z kawiarń getta, zdjęcie wykonane przez niemieckiego fotografa propagandowego - Ludwiga Knoblocha. Ze zbiorów Bundesarchiv

Marysia Ajzensztadt w jednej z kawiarń getta, zdjęcie wykonane przez niemieckiego fotografa propagandowego – Ludwiga Knoblocha. Ze zbiorów Bundesarchiv

Często występowała w kilku miejscach dziennie, aby utrzymać rodzinę.

Henryk Makower w Pamiętniku z getta pisał:

„Została ona ulubienicą publiczności i nazywano ją powszechnie ‘słowikiem getta’. […] Kiedy zaczęła śpiewać przy akompaniamencie doskonałego pianisty Rozenbauma, salę ogarnął ogromny entuzjazm”.

Również Emanuel Ringelblum wspominał Marysię w swoich zapiskach z bunkra:

„[…] została odkryta podczas wojny. Swoimi pieśniami, śpiewanymi po polsku, hebrajsku i żydowsku, oczarowała po prostu całą Warszawę. Była główną atrakcją wydarzeń literacko-artystycznych. Młoda, piękna, czarnowłosa Marysia była najpopularniejszą osobą w Warszawie”.

W 1941 roku zaręczyła się z Jerzym Szapirą – lekarzem, którego poznała rok wcześniej, kiedy operował jej matkę w szpitalu chirurgicznym przy ul. Leszno.

Z rozkazu Niemców Marysia wzięła udział w filmie propagandowym o życiu w getcie, wykonując w kawiarni „Sztuka” pieśń po hebrajsku: „Eli, Eli, lama azawtani?” (Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?).

Na początku tzw. Wielkiej Akcji deportacyjnej z getta warszawskiego do obozu zagłady w Treblince, przeprowadzonej latem 1942 roku, udało jej się znaleźć zatrudnienie w szopie Schultza przy ul. Leszno 78. Pracowali tam również inni muzycy, m.in. kompozytor i dyrygent Marian Neuteich. Przez pierwsze dni akcji była więc chroniona. Ringelblum notował:

„W czasie blokad spotkałem Marysię, jak chodziła swobodnie po ulicach. Nawet dla takich zbójców, jak policjanci żydowscy, imię Marysi było dostateczną rękojmią, która chroniła przed złapaniem na Umschlagplatz”.

Zatrudnienie i odpowiednie dokumenty nie uratowały jej jednak, w drugim lub trzecim tygodniu deportacji, w sierpniu 1942 roku, zginęła na terenie getta, zastrzelona przez Niemców. Okoliczności jej śmierci nie są do końca wyjaśnione – w źródłach pojawia się nawet kilka wersji wydarzeń.

Edward Reicher, który opisał sceny deportacji w swoim pamiętniku, zanotował na ten temat:

„Kto szedł powoli albo upierał się, by nie wejść do wagonu, był trafiony kulą, tak jak […] Marysia Ajzensztadt, śpiewaczka z bożej łaski, córka dyrygenta chóru żydowskiej synagogi. Gdyby przeżyła, byłaby teraz śpiewaczką światowej sławy. […] Zabito ją, bo wahała się, czy wejść do wagonu”.

Z kolei według relacji Henryka Makowera, została zastrzelona na rampie Umschlagplatzu, gdy próbowała sprzeciwić się rozdzieleniu z ojcem:

„Zaczęła się wyrywać i zabito ją na miejscu.”

Rachela Auerbach przytacza jeszcze inną wersję: Marysia została zastrzelona przed domem przy ul. Ceglanej, kiedy Niemcy kazali jej rodzicom opuścić mieszkanie i udać się na Umschlagplatz. Miała odpowiednią legitymację pracowniczą, więc mogła pozostać. Nie potrafiła się jednak pogodzić z rozstaniem z ojcem:

„Czy prosiła, czy groziła, czy objąwszy za szyję, lub zasłoniwszy własnym ciałem, wołała, że go nie puści… Marysia została za to zastrzelona”.

Imię i nazwisko Marysi oraz jej historia przetrwały. 21 lipca 2013 roku Marsz Pamięci, który przeszedł spod Pomnika Umschlagplatzu na ulicę Tłomackie, poświęcony był jej pamięci.

Bibliografia:

  • Archiwum Ringelbluma, t. 29, Pisma z getta Emanuela Ringelbluma. Opracowała: Joanna Nalewajko-Kulikov, Warszawa 2018
  • Archiwum Ringelbluma, t. 29a, Pisma Emanuela Ringelbluma z bunkra, Warszawa 2018.
  • Błaszczyk L., Żydzi w kulturze muzycznej ziem polskich, Warszawa 2014.
  • Engelking B., Leociak J., Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście, Warszawa 2013.
  • Leociak J., Biografie Ulic, Warszawa 2018.
  • Makower H., Pamiętnik z getta warszawskiego, Wrocław 1987.
  • Szpilman W., Pianista, Warszawa 2022.