19 kwietnia 1943
Członkowie ŻZW i ŻOB toczyli zacięte boje także na terenie szopów (były to warsztaty, wielkie manufaktury produkujące na rzecz gospodarki III Rzeszy). Do historii szczególnie przeszły walki w tzw. szopie szczotkarzy, obejmującym domy w kwartale ulic: Świętojerskiej, Wałowej, Franciszkańskiej i Bonifraterskiej.
Marek Edelman dowodził działającymi tam pięcioma oddziałami bojowców. Niemcy, atakowani koktajlami Mołotowa i granatami, złożyli nawet propozycję zawieszenia broni i bezpiecznego przeniesienia pracowników szopu do obozów pracy w Poniatowej i Trawnikach. Została ona jednak odrzucona. ŻOB-owcy walczyli również na terenie getta centralnego: przy ul. Franciszkańskiej i Miłej, w szopach Toebbensa i Schultza oraz przy ulicach Gęsiej i Zamenhofa.
Każdego dnia dochodziło do ataku niemieckich oddziałów, chcących możliwie szybko i w sposób spektakularny zniszczyć żydowską dzielnicę. Stroop w swym raporcie pisał:
„Wciąż pojawiały się grupy bojowe liczące od 20 do 30 lub więcej żydowskich wyrostków w wieku od 18 do 25 lat, którym zawsze towarzyszyła pewna liczba kobiet, wzniecając nowy opór”. Otrzymywali oni rozkaz, by pozostać do ostatka z bronią w ręku i raczej popełnić samobójstwo, niż dostać się do niewoli. Jak wysoka była cena tego krańcowego oporu, wspominał Marek Edelman: „Tysiące ludzi giną w płomieniach. Swąd palących się ciał dusi oddech. Na balkonach domów, na framugach okiennych, na niespalonych kamiennych schodkach leżą zwęglone trupy. […] Setki ludzi kończą życie, skacząc z trzeciego czy czwartego piętra. Matki w ten sposób ratują dzieci przed spaleniem żywcem”.
Armia Krajowa nie była jeszcze gotowa do powszechnego powstania, znane są jednak próby pomocy dla powstańców. Dla przykładu 19 kwietnia kpt. Józef Pszenny „Chwacki” wraz z grupą kilkunastu żołnierzy AK próbowali zburzyć fragment muru przy ul. Bonifraterskiej. Chcieli w ten sposób ułatwić powstańcom opuszczanie getta. Próba ta nie zakończyła się powodzeniem, śmierć w jej trakcie poniosło dwóch żołnierzy AK oraz kilku Niemców.